Bo znów jakiś anonim pod wczorajszym postem stwierdził, że żyję dla sprzątania.
A wcale tak nie jest.
O wiele bardziej wolę gotować, piec, czytać książki o słodkim nic nie robieniu, czy zabawie z Małą nie wspomnę.
Jednak sprzątanie zajmuje mi sporo czasu.
Mając tak duży dom, do tego w miejscu, gdzie kurzy się niemiłosiernie zmywanie podłóg, czy zamiatanie jest nagminne i nieuniknione.
A na 3/4 powierzchni domu mając drewno sprzątanie jest jeszcze bardziej pracochłonne.
Bo czasem trzeba poświęcić więcej czasu żeby zmyć nie tylko podłogi ale i sufity i ściany.
Bo sufity na piętrze, podłogi i część ścian mamy w drewnie.
I raz na jakiś czas trzeba to umyć. Porządnie.
A kurzu mam tyle, że hooooo.
Bo ja na podwórku nie mam trawy. Tylko piach, trociny, drewno.
Podczas upałów, gdy to wszystko wyschnie na wiór jest wesoło. Bardzo wesoło.
A jeszcze, gdy zawieje wietrzyk, to już w ogóle.
No i chodzimy w butach po domu. Nosimy dodatkowo.
Mała raczkuje.
Zasuwa aż huczy. Poleruje mi te moje podłogi aż miło.
Także Anonimie drogi jeśli nie masz dzieci, maleńkich dzieci, mieszkasz w bloku z płyty na kilkudziesięciu metrach, gdzie jak sprzątniesz raz w tygodniu to masz spokój na cały kolejny, zazdroszczę Ci szczerze.
Ja niestety sprzątam codziennie, będę sprzątać i już.
Oj kochana współczuje co tego piachu. Ja mam trawę, ale piach i tak psy do domu wnoszą. Ja podłogi myje co 2 dzień obowiązkowo. To przy Bąblowatym nieuniknione.
OdpowiedzUsuńTo ja anonim ;) Rozumiem Cie naprawde,mieszkam w starej kamienicy,mam syna rozrabiake,meza balaganiarza i psa Pale w kominku,ktory zima kurzy i brudzi caly dom O brykiecie do niego i trocinach nie wspomne :( Tylko,ze jak tak piszesz to czasami czlowiek mysli,ze juz na nic nie masz czasu.. No i troszke mi zal kobitki,ktora jako ciezarna powinna lezec i pachniec ;) Pozdrawiam - podczytywaczka Marta z miasta łodzi:)
OdpowiedzUsuń