Obserwatorzy

środa, 26 lutego 2014

Ale babka!


Czasem nie mam pomysłu na obiad.
Czasem chcemy zjeść cos ciepłego na kolację.
I gdy tylko przyjdzie mi ochota i znajdę chwilę czasu robię ją, ziemniaczaną babkę.

W domu u mnie się jej nie robiło.
Zaczęłam robić całkiem niedawno.
I już ją polubiłam. Ślubny też, choć on jest mało wybredny. I zje prawie wszystko. Tych 'prawie' jest na tyle mało, że mogłam je wyeliminować z jadłospisu.



W sieci pełno jest przepisów na takąż babkę. Piszą, żeby dawać mnie, lub więcej mąki, to czy tamto. Ja działam natomiast według prostej zasady. 1 łyżka mąki pszennej i 1 łyżka mąki ziemniaczanej na każdy kg ziemniaków, do tego 1 cebula i sporo skwarków/resztek wędliny tudzież innego mięska, no i do piekarnika na 1,5h. Wychodzi lekko wilgotna, ale pyszna :)
Odkąd jestem w posiadaniu maszynki elektrycznej do mięsa żadne placki ziemniaczane, czy takie babki nie są mi straszne :) Wyobraźcie sobie teraz trzeć na tarce 3kg ziemniaków ;/

Z postem o listach potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności :)
 Żebyście częściej do mnie zaglądali :)

Miłego dnia!

wtorek, 25 lutego 2014

O pierdołach

Tłusty czwartek się zbliża, wielkimi krokami.
Co prawda na pączki to ja się nie rzucę, ale faworków to sobie napiekę.

Ślubnego mojego to ja czasem mam ochotę normalnie w kosmos wysłać.
Się wziął i obraził cholera wie na co. Ze 2 dni sie do mnie nie odzywał.
Noc z niedzieli na poniedziałek w ramach protestu przespałam na sofie.
A żeby go jeszcze bardziej wkurzyć odzywałam się i zachowywałam jak gdyby nigdy nic.
O!

Post o listach już prawie gotowy.
Gdyby nie ciągle przeszkadzacze, to już bym go była opublikowała!

O Mały beczy lecę!

piątek, 21 lutego 2014

TE dni

Boli mnie głowa, brzuch, gardło, ręce, nogi.
Generalnie boli mnie wszystko.

Złośliwie sama do siebie się śmieję, że raz w miesiącu przewijam nie tylko dzieci, ale i siebie.

Wszystko jest na nie.
Jadłabym i jadła.


Nawet nasz nowy nabytek mnie nie cieszy.

Choć teraz koniecznie muszę nauczyć się robić na drutach.
Oczyma wyobraźni widzę takie pledy w kolorze kawy z mlekiem niedbale przerzucone przez ławki.




Muszę Wam napisać, że jak na razie to garderoba mnie pokonała.
Nie mamy zabudowy, więc wszystko wala się luzem. I nie daję rady tego nijak ogarnąć.

wtorek, 18 lutego 2014

Zmiana planów.

Miałam pisać o pomocnikach sprzątania, ale gdy zobaczyłam ten post u myski natychmiast zmieniłam plany.


Tak więc zaczynam:



  1. Gdzie jest Twój telefon? - gdzieś w kuchni
  2. Twój partner? - Ślubny
  3. Twoje włosy? - pasowałoby obciąć
  4. Twoja mama? - za daleko
  5. Twój tata? - za szczupły
  6. Twój ulubiony przedmiot materialny - o jej kilka ich żelazko, zmywarka, książki :)
  7. Twój sen zeszłej nocy - nie pamiętam, ale chyba dziwny.
  8. Twój ulubiony napój - herbata z miodem, cytryną i sokiem z malin
  9. Twój wymarzony samochód - odpowiada mi ten, co mamy
  10. Pokój, w którym jesteś? - prawie pusty
  11. Twój eks? - dobrze, że już Eks
  12. Twój strach? - siedzi w środku
  13. Kim chciałabyś być za 10 lat? - spełnioną, i zadowoloną mamą
  14. Z kim spędziłaś ostatnią noc? - ze Ślubnym i Małym
  15. Jaka nie jesteś? - zawzięta
  16. Jaka jest ostatnia rzecz, którą robiłaś, przed tą, co robisz teraz? - zmywałam podłogi
  17. Co masz na sobie? - legginsy, tunikę i sweterek. No i bieliznę, of kors :)
  18. Ulubiona książka? - papierowa, choć e-bookiem też nie gardzę.
  19. Ostatnia rzecz, którą jadłaś? - cukierki z chrupkami ryżowymi. Pyyycha!
  20. Twoje życie? - zmienia się
  21. Twój nastrój? - może być.
  22. Twój przyjaciel? - aktualnie? Wakat
  23. O czym teraz myślisz? - o tym, że muszę odgruzować garderobę, powiesić i wstawić pranie i o tym, co na kolację zrobić, bo ochotę mam na coś innego.
  24. Co teraz robisz? - siedzę i szukam odpowiedzi na kolejne pytania
  25. Twoje lato? -  zobaczymy
  26. Co jest w Twoim telewizorze? -pewnie siakaś elektronika
  27. Kiedy ostatni raz się śmiałaś? - wczoraj
  28. Kiedy ostatni raz płakałaś? - wczoraj
  29. Szkoła? - jakąś tam mam
  30. Czego teraz słuchasz? - błogiej ciszy. Mały śpi, Mała u babci
  31. Twoje ulubione zajęcie w weekendy? - czytanie książki, zabawa z dziećmi, odpoczynek.
  32. Wymarzona praca - w rękodziele. Kręcą mnie robótki wszelakie.
  33. Twój komputer - stacjonarny
  34. Za oknem? -zaorane pole
  35. Piwo? - niekoniecznie
  36. Meksykańskie jedzenie? - dlaczego by nie. Choć wolę kuchnię Włoską
  37. Zima? - na szczęście nijaka w tym roku
  38. Religia? - wierzę
  39. Wakacje? - mam nadzieję, że będą do zniesienia
  40. W Twoim łóżku? - pościel co ją zmienić muszę. I nocami upierdliwy Ślubny. No i czasem dzicy lokatorzy (dzieci
  41. Miłość? -1 Kor, 13


 To co, przekazujemy dalej? Choć trzeba by zacząć od tego, czy ktoś mnie w ogóle czyta :)
Ale niech będzie:
Mama nie idealna, Lux, Gohaa, JagnisiaM.


Dziewczyny, będzie mi miło. Ale bez napinki.

Miłego dnia!
I trzymajcie kciuki, żeby mnie nie pokonała garderoba!

poniedziałek, 17 lutego 2014

O sprzątaniu kilka słów, czyli spowiedź bałaganiary.

Jestem bałaganiarą.
Chyba największą na świecie.
W ciągu kilku minut potrafię zasiać takie spustoszenie, że hej!
via

Przez długi, długi czas toczymy ze Ślubnym wojnę o wygląd naszego domu.
No dobra, tą wojnę toczymy odkąd się przeprowadziliśmy, czyli od roku.

Właściwie już teraz mogę powiedzieć, że toczyliśmy.
Od jakiegoś czasu już nie ma wiecznych pretensji Ślubnego o nieporządek, ja nie chodzę wiecznie zdenerwowana, że ON SIĘ CZEPIA, a przecież JA SIĘ STARAM.

Któregoś dnia świeżym okiem spojrzałam na nasz dom.
I się przeraziłam.
Bo to nie było tak, jak myślałam.
Wina leżała po mojej stronie.

Zaczęłam więc myśleć, co zrobić, jak i co zmienić. Mój zapał jest raczej słomiany, więc musiałam wszystko dokładnie przemyśleć.
Długo myślałam, oj długo. Powstało w tym czasie wiele list i pomysłów. To było takie moje rozliczenie samej ze sobą. Doszłam do wniosku, że więcej miałam dni gdzie mi się nie chciało, choć ten wszechobecny nieporządek widziałam. Były też dni otrzeźwienia, gdzie chciałam się zasprzątać na śmierć i wszystko zrobić w tym momencie. Teraz działam z głową. Mam plany, listy i inne potrzebne rzeczy, o których napiszę innym razem.

Teraz, gdy sprzątam według ustalonych zasad ogarnięcie codzienne 100m2 domu zajmuje mi nie więcej niż 30-35minut każdego dnia.

Oto one:

Zasada 1. Co masz zrobić później, zrób teraz.
Nie ma że boli, bez odkładania na kiedyś robię wszystko, co mam do zrobienia. Tym samym nic mi się nie namnaża.

Zasada 2. Pomieszczenie po pomieszczeniu.
Sprzątam w jednym pokoju, gdy wykonam wszystkie czynności, dopiero przechodzę do kolejnego. Unikam w ten sposób niepotrzebnego motania się i to też powoduje, że sprzątanie zajmuje mi mniej czasu.

Zasada 3.  Zegarek.
Stoper, albo licznik czasu. Może wydać się Wam to śmieszne, ale ustawiam sobie minutnik. I sprzątam. Początkowo ustawiałam sobie 10-15 minut na pomieszczenie. I sprzątałam ile wlezie. Robiłam tak, dopóki nie odgruzowałam kolejno pomieszczeń. To dobry patent dla tych, którzy zawsze znajdą jakiś rozpraszacz, a to TV, znaleziona gazetka, ważna rozmowa, kilka minut w sieci itp... Też tam miałam. Odkąd ustawiam sobie minutnik nic mnie nie rozproszy, bo wiem, że poświęcę ten czas tylko na sprzątanie, a potem mam więcej czasu na przyjemności.

Zasada 4. Na bieżąco.
Staram się sprzątać po sobie zanim narobię bałaganu. Ot, przykład brudne talerze, garnki, kubki czy sztućce lądują prosto w zmywarce. Z innymi rzeczami jest podobnie. Prościej jest sprzątnąć jedną rzecz, niż całą ich górę

Zasada 5. Trzymaj się listy i wszystko na miejscu.
Rozpisałam sobie obowiązki domowe w kilku tabelach jednej listy: codziennie, co drugi dzień, raz w tygodniu, raz w miesiącu, kilka razy w roku.
Dokładnie rozplanowałam sobie każdą z tych pozycji. Rozplanowałam je na tyle trzeźwo, że jestem pewna 100% wykonania wszystkich pozycji z listy.  Dobrym pomysłem jest wykreślanie wykonanej czynności, tak aby wiedzieć co się zrobiło, a co nie.
Staram się też znaleźć miejsce dla każdej rzeczy w domu. Trochę topornie to idzie, ale jest coraz lepiej i myślę że niedługo będzie rewelacja :)

Zasada 6. Ułatwiaj sobie życie.
Przede wszystkim używam kilku produktów, które nieźle ułatwiają sprzątanie. O tym wkrótce, bo kilka z nich jest naprawdę ekstra :). Staram się też przy sprzątaniu gromadzić wszelkie potrzebne utensylia w jednym miejscu, unikam w ten sposób niepotrzebnego latania w te i nazad :)

Zasada 7. Dbaj o siebie i środowisko.
To przede wszystkim używanie rękawiczek ochronnych na dłonie, nie przesadzanie z detergentami i szukanie naturalnych rozwiązań do sprzątania. Czasem babcine sposoby są lepszym patentem niż super-hiper-turbo detergent, co to sam sprząta.

Zasada 8. Małe przyjemności.
Nie ukrywam, moja ulubiona. Każdego dnia staram sobie sprawić małą przyjemność. Nie ważne, czy będzie to pyszny obiad, coś słodkiego, książka, czy pomalowanie paznokci na wściekłoczerwony. Ważne, żeby sprawiło nam to przyjemność, bo przyjemności są ważne!
 


Jak na razie doprowadziłam do ładu i składu jeden poziom domu. Został mi jeszcze drugi poziom, podpiwniczeniem zajął się Ślubny.


Odkąd zaczęłam tak naprawdę sprzątać w domu, mam wrażenie, że i w moim życiu jest lepiej poukładane.

Czuję, że gdy doprowadzę do porządku również i piętro moje życie zmieni się. Na lepsze.

Każdego dnia walczę ze sobą. O to, żeby mi się chciało. Bo pewne nawyki potrzebują czasu aby się w głowie odpowiednio zakodowały. Codziennie dążę do celu. Codziennie staram się być trochę lepszą panią domu, ale jeśli mi się to nie uda, to nie robię tragedii.

Wiem, że moim postem Ameryki nie odkryłam, wiem, że w sieci pełno jest podobnych rad, ale jeśli choć jednej osobie moje słowa pomogą, to będę szczęśliwa :)

wtorek, 11 lutego 2014

Już po

Chrzcinach Małego.

Choć catering nie był taki, jak należy, to i tak jesteśmy zadowoleni.
No, w miarę.

Słoneczne Chwile zapewniły oprawę zdjęciową.
Po raz kolejny jestem pewna, że Piotrek stanął na wysokości zdania.
I już doczekać się nie mogę na zdjęcia!
Bo będą cudowne!

Teraz ogarniam dom. I siebie.
I czuję się lepiej.

W powietrzu wiosna, choć pogoda trochę nie dopisuje.
Jest dobrze.

Bardzo dobrze.

Będzie jeszcze lepiej.


Już niedługo, zobaczycie!

piątek, 7 lutego 2014

Dojrzewam

Powoli, bardzo powoli.
Ale dojrzewam.
Do zmian.
Do ogarnięcia wszelkich tematów.
Do poważnych decyzji.
Do tego, aby w końcu zacząć wszystko inaczej.


Dieta.
Wygląd.
Prowadzenie domu.
Podejście do życia.

Dojrzewam.
Było wolno, teraz wszystko nabiera tempa.


Niedługo machina ruszy.

I wszyscy zobaczą, że mogę, chcę i potrafię.
Tak, przede wszystkim potrafię.

Już ja im pokażę!



wtorek, 4 lutego 2014

Brak czasu

Kurna, nie ogarniam.
Doba dla mnie zbyt krótka.
Wpakował mi sie chaos w życie.

A to wszystko przez choroby dzieciaków.

Non stop usmarkane, prychające, kichające.
I do tego Mała ząbkuje. Sześć sztuk idzie jednocześnie.
MASAKRA!

No i chrzciny Małego w niedzielę.

Ufff...
czekam jak wybawienia końca zimy, słońca, ciepła i w ogóle.

Mały stęka, kwęka, nie chce spać. Masakra.
Idę, bo obudzi Małą, która to usnęła niedawno.

poprawię się, miłego dnia!