Obserwatorzy

sobota, 30 marca 2013

Wielkanocnie

Poświęciliście już jajca?
U Nas to była cała wyprawa.
Od rana szykowałam koszyczek, potem ubieranie Małej, znoszenie wózka z fotelikiem, bo wygodniej.
No i wio! Z Babcią do Sołtysa.
Bo u Nas się koszyczek do Sołtysa nosi.
W mieście, to się nosi do Kościoła, a jak się mieszka na totalnym zadupiu, to do Sołtysa. i Ksiądz przychodzi i święci.

Mała zrobiła furorę.
Pilnie się rozglądała dookoła, bo obce miejsce. I uśmiechała się tylko wtedy, gdy babcia się odezwała.

No i taka to wyprawa.

Teraz jeszcze ze Ślubnym chałupę ogarniamy.
Wieczorem się pakujemy, rano na Rezurekcję, śniadanko i wio, do moich.


Wesołych Świąt zatem życzymy wszystkim.
Ślubny, ja i Mała nasza.


czwartek, 28 marca 2013

Dla zachowania w pamięci.

Będzie to post o mojej Małej.
Jutro dokładnie o 15.20 skończy 4-ry miesiące.

Dużo przeszliśmy, bardzo dużo.
Od wybroczyn po urodzeniu, które to spowodowały nasz tygodniowy pobyt w szpitalu połączonych z antybiotykoterapią.
Przez zapalenie płuc, zaparcia, problemy z brzuszkiem doszliśmy do momentu, gdy naszej Małej wszelkie bolączki brzuszkowe mijają, na szczęście.

Codzienne nas mały Skrzat zaskakuje czyś nowym, od kilku dni jest to radosne walenie rączką w zabawki zawieszone przy foteliku.
Nadal ulubioną przyjaciółką jest różowa owca. Lubi też zwykłą tetrową pieluszkę, a gdy ta ma wzorek, to już w ogóle zabawa na całego.

Już nas też pięknie poznaje. I potrafi zatęsknić. U dziadków gdy pobyt jej się już dłuży potrafi syrenę włączyć na tyle silną, że dziadkowie zaraz dzwonią po któreś z nas. W domu płacz po chwili ustępuje a Maleńka gaworzy i śmieje się w najlepsze.

Potrafi nam dopalić. Szczególnie usypianie. Ileż się musi nawymyślać, nawiercić. Trochę płaczu też być musi, obowiązkowo.

Pięknie leży na brzuszku, główkę podnosi wysoko, wiadomo, gdy się zmęczy jeszcze się troszkę kiwa, ale jest coraz lepiej. Gorzej z przewracaniem się na plecki i odwrotnie. Właściwie w ogóle nam się nie chce przewracać.

Na progu piątego miesiąca nasza Mała postanowiła, że chce siedzieć. Jak sama nam mówi w swoim języku znudziło jej się oglądanie świata z pozycji leżącej, więc gdy tylko ma okazję dźwiga się do siadania.
Chwilowo najlepiej, gdy mama lub tata trzymają na kolanach, bo z pozycji leżącej to jeszcze ciężko, chociaż bardo intensywnie nad tym pracuje zapierając się łokciami i podnosząc głowę do góry tak wysoko, jak to tylko możliwe.

Czeka nas też rozszerzanie diety.
I choć zaufany pediatra mówił, żeby się z tym nie spieszyć, to ze Ślubnym doszliśmy do wniosku, że zaczniemy od rozcieńczonego soku jabłkowego. Po to, żeby móc odstawić nasz kupkowspomagacz-laktulozę.
Wszystko powoli.
Po Świętach zaczniemy rozszerzanie diety.
I już nie wiadomo, kto bardziej się cieszy Mała, czy jej tato, który codziennie jej powtarza, że nie samym mlekiem człowiek żyje.
Nadal do mleka musimy dodawać zagęszczacz. Bez tego ani rusz. Inaczej to, co zje ląduje na ubranku i wszystkim, co jest dookoła.


Pomimo wszelkich zmartwień, płaczów i momentów, gdy mamy serdecznie dość humorów Małej, wystarczy jeden jej uśmiech, by w niepamięć poszły wszelkie pretensje.
A jako, że panna nam się często śmieje, to my jeszcze częściej jej wybaczamy.

Każdy etap w jej rozwoju, choćby to był najmniejszy krok przyjmujemy z radością.
Stoją przed Małą coraz większe i trudniejsze wyzwania.
A przed Nami, jej rodzicami jeszcze większe i jeszcze trudniejsze.
Podwójne, można rzec.
I choć minie jeszcze kilka ładnych miesięcy, to ja już teraz szukam w internecie pomysłów na urządzenie Maleńkiej pokoiku.
W naszej sypialni będzie musiało być miejsce na nowe, kolejne łóżeczko.

środa, 27 marca 2013

Chwalipięta

A co!
Się ma czym, to się chwali :D
Zdjęcia robione na szybko do tego telefonem, więc niech was nie porazi ich beznadziejna jakość.
Część musiałam poskładać, no niestety rośnie nam panna i się po prostu w całości w kadrze nie mieściły :)

Serduszkowy pajac

 Urocze legginsy. Na metce rozmiar 92 i 3/4 ale akurat, gumka pod pachami i na długość będą dobre :)

Bodziak w róże.

Dwa bodziaki z działu chłopięcego. Nie mogłam się oprzeć urocze miśki na jednym i rybki na drugim. 


Które ładniejsze, ja nie wiedziałam. Więc jedne jeszcze na 68, drugie już rozmiar większe na później. I już.
Tylko się zastanawiam, czy rajstopki pod spód w tych 68 wejdą. Powinny. Ale zawsze jest loteria.


Do tego zwykłe pajace, bodziaki i adidasy, które zapozować nie chciały.


Już po dziesiątej a ja mam takie niechcemisię, że jeszcze nic nie zrobiłam.
Dwa posty na blogu napisane, więc chyba czas się wziąć do roboty i może nawet jakiś obiad ugotować i chałupę ogarnąć.
Niechcemisię.
Idę więc się zmotywować.
Tylko żal, że dopalacza jakiegoś nie mogę sobie zaaplikować. 
Może nie byłoby lepiej, ale za to weselej.

Dużo i nic

Środa dziś, czas zapiernicza jak pogwizdany.
Zaraz Święta.
Na szczęście jedziemy do moich rodziców, więc nie muszę nic szykować.
Za to dochodzą inne sprawy.
Wymiana mejli z cateringiem na chrzciny Małej to jakaś totalna masakra.
Nijak się z chłopem dogadać nie mogę.

Miliard innych telefonów na mojej głowie jeszcze jest.
Ślubny nie ma czasu, a ja gdy Mała śpi nabijam rachunek jak głupia.

Zakupy dla Małej udane, na reszcie ma ubranka i buty na święta.
Kupiliśmy tylko tyle co na święta i 150zł poszło.....
A gdzie reszta? Przecież zaraz powyrasta z tych wszystkich co ma....

A to zdjęcie, to specjalnie dla Marty a propos jej posta o mężczyznach na zakupach

poniedziałek, 25 marca 2013

Prawie święta..

Przyznać się, kto dziś poważnie zastanawiał się nad wyciągnięciem choinki??


Bo ja bardzo, bardzo.

Tak mnie ta pogoda nastraja, że aż mi sie nie chce.

Ale zawzięłam się w sobie i zabieram się za przypomnienie angielskiego.
Bo się zaniedbałam. Skoro moja dieta i ćwiczenia poszły się bujać, to przynajmniej tyle zrobię dla siebie.

czwartek, 21 marca 2013

Pierwszy dzień wiosny?

Żart, prawda?

Za półtora tygodnia mamy Wielkanoc, wie każdy? Wie!

Więc niechaj mi ktoś mądrzejszy powie co ja mam w Święta założyć, gdy za oknem sytuacja przedstawia się następująco?
A śnieg napierdziela jak głupi.

Taką uroczą sukienkę sobie wyszykowałam z wiosenną kurteczką.

I teraz zasadnicze pytanie, w których z poniższych butów mam zamarznąć?







PS. Nie mam pojęcia dlaczego mój komputer tak okrutnie przekształca zdjęcia.

Olałam to

Z mojej 15 punktowej listy zrealizowałam te najważniejsze.
Okna, firanki, łazienkę i  kuchnię.
I już.
Robokopem nie jestem.
Poza tym mam zakwasy. Na pośladkach.
Serio. Normalnie dupa mnie boli.

Zapierniczałam od 10 do 17.
Wieczorem to padłam jak mucha.
I dziś czeka mnie podobna historia.
Korzystam z tego, że teściowa bierze Małą i jadę dalej.


Ślubnemu foch magicznie przeszedł.
I moja cała mowa poszła się gruchać.
Jakoś nie miałam serca mu wytykać nic wieczorem, szczególnie, że był taki milutki-fajniutki.

 


środa, 20 marca 2013

Zakupy, lista i zrozum faceta

Kupiłam sobie wczoraj trzy pary butów.
Wszystkie wiosenno-letnie. I tym samym zaklinam : ZIMO! PRECZ!!!!!!

Moja lista 'to do' na dziś ma 15 pozycji.
Wszystkie muszę zrealizować, bo inaczej do świąt się nie wyrobię.


Pokłóciliśmy się ze Ślubnym.
Właściwie, to On ma focha. Jak zwykle nie powie o co, tylko się boczy.
A ja już nie mam siły go przekonywać żeby powiedział, bo usłyszę coś w stylu "to twoja wina, wszystko na mojej głowie, nic nie robisz..."

Realizuję dziś moja listę, w przerwach nerwy mi puszczają, łzy lecą ciurkiem, bo lekarz powiedział wczoraj kategorycznie "nie dźwigać i nie przemęczać się". No i na dodatek Ślubny z fochem nic mi nie pomoże, tylko jeszcze dołoży co swoje.
Tak rozmyślając pomiędzy jednym a drugim oknem stwierdziłam, że załatwię go wieczorem na cacy.
Już sobie całą mowę ułożyłam.


wtorek, 19 marca 2013

Różne różności.

Ten śnieg to popie^%^%$#$#$^^
Napiernicza jak głupi od samego rana.
Kevin sam w NY ma być jakoś teraz. Kurna się wstrzelili w tą pogodę, szkoda, że święta nie te.

Sobie zaplanowałam dziś zakupy świątecznych różności.
I tak musimy jechać po srajtki i inne dla Małej, ale jakoś mi się nie widzi. Ten śnieg......

Mała ma dziś jojczący dzień. W ogóle się nie uśmiecha, tylko yyyy....
Dziwne, bo zawsze koło 6-tej ze Ślubnym odstawiają rozmowy.
To chyba ta pogoda.


Zabieram się za listę "to do" na święta.
Raczej i tak nas w domu nie będzie, ale posprzątać trzeba.

Tylko jak umyć okna kiedy śnieg napie$$%%&&??



Chciałam jeszcze podziękować Mysce za wyróżnienie.
Niech no tylko znajdę chwilę....

poniedziałek, 18 marca 2013

W poniedziałek

wstałam rano, wymyśliłam obiad, nastawiłam pranie.

Poważnie. W poniedziałek.
To chyba to słońce za oknem tak na mnie podziałało.

Teraz się mięso na obiad rozmarza, a ja siedzę przed komputerem, nadrabiam zaległości blogowe. I czekam na ósmą jak na zbawienie.
Mam do wykonania dwa pilne telefony. A wszystkie te firmy od ósmej. To czekam.


Wiecie jak to fajnie pobuszować po sklepach bez jęcząco-płaczcego dziecka?
No rewelacja, mówię Wam.
Dziadkowie za to mieli przegwizdane. Mała przebeczała ponoć cały dzień wczoraj.

A my ze Ślubnym szaleliśmy po sklepach.
Wróciliśmy biedniejsi o kilka ładnych stów, za tobogatsi o kilka ładnych ubrań.
Planem było kupienie dla mnie kiecek na wesele i chrzciny Małej, no i butów do tego.
Plan zrealizowany.
Dodatkowo Ślubny wrócił bogatszy o kurtkę, 3 koszule i 4 pary spodni.
I znów jak zwykle On na tych zakupach lepiej wyszedł.
I bardzo polubiliśmy outlety.
Koszule dla Ślubnego z 229zł przecenione na 119zł.
Albo spodnie z 229,90 na 139,90zł

Jednak największym hitem tych zakupów była Big Star'owa kurtka wiosenna dla mnie za całe 20zł :D




Na gorąco:
Dzwonię do urzędu. Chcę się dowiedzieć o konkretną rzecz dotyczącą mojej osoby.
Dzwonię, bo mam spory kawałek do tegoż i nie widzi mi się pokonywanie tej trasy bezcelowo.
I co się dowiaduję?
Otóż to, że nie mogę się nic dowiedzieć, bo jest ochrona danych osobowych i ona mi nie powie.
Czujecie? Mam zapier..... kilkanaście km, do tego z Małą, bo Ona mi nie powie przez telefon nawet najdrobniejszego szczegółu.
&^%^&####
Biurokracja.



PS. Wsadziliście rzeżuchę i owies na Święta? U mnie ta pierwsza zaczyna już kiełkować. Z owsem trochę gorzej.
Obawiam się, że za późno posadziłam.

No, to lecę.
Miłego dnia!

sobota, 16 marca 2013

Sobotnie dylematy.

Gdy za oknem piękne słońce przychodzi dylemat: porządek w domu, ugotowany obiad, czy może spacer z dzieckiem?
Zgadnijcie co wybrałam :)



Miłego dnia!


A jutro. Zakupowe szaleństwo.

środa, 13 marca 2013

O szafie, obiadach i czymś słodkim

Złożyliśmy te szafy.
I nawet obyło się bez kłótni. Za dużych, bo bez sprzeczek ani rusz.
Się jeszcze na koniec okazało, że jedne drzwi są uszkodzone. I nie wiemy co robić.
Znaczy muszą przyjechać i to zobaczyć, bo kurka przecież z uszkodzonymi nie będziemy mieć szafy.
No i nie wiem, co robić. Ładować rzeczy, czy nie. Bo jak się okaże, że chcą cały regał zabrać? To co? Będę musiała  z powrotem wywalać wszystko?
Ehhh... Siedzimy więc kolejny dzień w bałaganie totalnym.
I nawet Ślubny nie narzeka.


Dwa obiady dziś robię.
Bo Ślubny nie lubi grzybów, które ja uwielbiam.
Więc dwa obiady.
Zupa pieczarkowa dla mnie. I pomidorowa dla Ślubnego.
A na drugie to nie wiem. Może jakieś tortellini z sosem z torebki?
Się zastanowię.

Pewnie zapytacie czemu tak z tymi zupami.
Jak już pisałam Ślubny grzybów nie lubi, no poza tymi marynowanymi.
A ja niezbyt przepadam za rybą. Od czasu do czasu i tylko z pary i z ogromną ilością sosu czosnkowego. Tak, co by zabić smak ryby. No i bez ości musi być.
Więc żeśmy się umówili, ja jemu nie będę grzybów serwować, a on mnie nie będzie katował rybką.

Sprawiedliwie.



I na deser.
Tak, na poprawę humoru, bo to białe g* za oknem doprowadza mnie do istnego szaleństwa.
Się wczoraj na drożdżowym wyżyłam.
I powstały bułeczki z jabłkiem i dżemem malinowym.
Dżem wypłyną z bułek cały, ale i tak są dobre. Mięciutkie, niezbyt słodkie. Idealne.
Do koktajlu truskawkowego w sam raz :)



No, to smacznego.
I lecę, bo się mnie zupa przypali.

PS. Miałam Wam jeszcze napisać, jak to cuda techniki idą do przodu. Dentystycznej techniki. Więc co by Was nie katować za bardzo napiszę tylko, że dentystka mnie wczoraj ogień w zębie paliła.
Nie pytajcie co i ja, bo do tej pory w szoku jestem.

poniedziałek, 11 marca 2013

Przywieźli mi szafę

Jeeeej!
Się dopiero z niej ucieszę, jak ją ze Ślubnym złożymy.
Przy składaniu mebli do sypialni małośmy się nie rozwiedli.
Będzie ciekawie i interesująco.

Jak nie wiem co!
Ciągle zapominamy, żeby powiedzieć, że chcemy złożone meble.


No to idę, rozkminiać co i jak. I może mi się nawet uda coś samej podziałać, bo sprzątać, to nie mam co. I tak wszędzie burdel, bo miejsce na postawienie zrobiona.



Się cieszę jak szczerbaty na suchary.


Wyzwanie foto. Dzień ostatni. I trochę bzdur.

Para.
Oto moja para.
Albo i dwie pary.
Hipcio Jacek i Małpka Barbara.
A moja Mała i owca to tak w gratisie.
Zdjęcie z dziś, na szybko.
Wróciliśmy wczoraj późno, bo koło 19 i nijak nie chciało mi się sprzątać i rozpakowywać tych tobołów.
Więc robię to dziś.
Do tego jeszcze mają nam przywieźć właśnie dziś szafę, burdel w całym domu mam murowany, bo żeby tam wstawić tą szafę, to pół rzeczy muszę wynieść. Czyli burdel. Na kółkach.
Mam nadzieję że babcia się za wnuczką stęskniła i z chęcią ją weźmie na popołudnie żebym mogła spokojnie posprzątać to wszystko.
Bo na razie to ciężko jest.
Mała rozbita jakaś i marudzi cały czas. To pewnie przez ten wyjazd i pogodę za oknem.

Jak mnie natchnie, to muszę Wam pokazać jaki sobie sweterek kupiłam.
Jaja były, bo się kobity na ten mój wybrany jak sępy rzuciły.
Okazało się, że są tylko dwie sztuki z tego koloru, więc ja swój złapałam i nie puściłam :)

Do rzeczy.
Wyzwaniowe zdjęcie.
Smoczek dziś nieodłączny element, musi być.  Choć przeważnie służy nam jedynie do usypiania i ewentualnie uspokojenia wrzasków.

PS. Pisząc tego posta moje dziecko stwierdziło, że nie podoba jej się dzisiejszy outfit, więc sobie uroczo porzygało ubranko.
No i przebieramy :D

sobota, 9 marca 2013

piątek, 8 marca 2013

Na ten dzień

http://www.squash-club.com.pl/dk.html
Czyli Dzień Kobiet
Sobie i wszystkim coś słodkiego i piękny bukiet.










http://www.mokate.com.pl/aktualnosci-media,flamandzkie-oblicze-francji,70,15.html

http://forum.we-dwoje.pl/wiazanki-i-bukiety-slubne-vt454,465.htm

Wyzwanie foto. Dzień piąty

Rutyna

To mniej więcej robię codziennie.
Planuję.
A z planami to wiecie, różnie jest.




****

Pakujemy się, bo jutro wyjazd.
W końcu jedziemy do moich rodziców.
Cała wyprawa z Małą.
Szkoda tylko, że zima wróciła

Keep calm na dziś


czwartek, 7 marca 2013

Wyzwanie foto. Dzień czwarty.

Kolekcja.

Już w ciąży zaczęłam zbierać przeróżne gazety.
Kupowane przeważnie na promocjach w tanich książkach.
Mój ulubiony, to ten w Częstochowie na dworcu.

Ostatnio przychodzą same, do domu.
Bo to najlepsze wyjście w tej sytuacji.
Ja się nie martwię, że zapomnę i nie kupię.
No i ze Ślubnym mamy co czytać razem :)

Na zdjęciu dwa najświeższe numery.
Przyszły wczoraj i dziś.


środa, 6 marca 2013

Meldujemy....



że wiosna zawitała do nas!




Obiad więc niech robi się sam.
Nie, nie przypalił się, włączyłam minutnik :)



A my pakujemy się w nasz super wielozadaniowy sprzęt i wio! Na spacer!




I zdjęcie specjalnie dla tych, co lubią drewno.
Zobaczcie, ileż ja mam na podwórku.
A to tylko mała część :)



Wyzwanie foto. Dzień trzeci.

Miękki.

Jak pupa niemowlęcia.
Nie, nie martwcie się tyłka mojego dziecięcia pokazywać nie mam zamiaru.

Ale będzie......



Kocyk.
Tak, miękki i przyjemny.
Wybawienie wieczorne.
W dwóch rozmiarach.
W cudnych fioletach nasz, różowy w misie, wiadomo :)
Te są typowo zimowe. I znaleźć nigdzie nie mogę uroczych troszkę cieńszych, letnich.

A wiecie, co w tych kocach jest najlepsze?
Ładuję do pralki i nic nie tracą ze swej miękkości :)




****



Próbowałam wczoraj złapać Małą podczas leżenia na brzuchu.
O i tyle było z moich zdjęć. Panna postanowiła, że nie będzie czekać aż mama cyknie fotkę, tylko się przekręci.



Keep Calm na dziś


wtorek, 5 marca 2013

Jak nie urok to.... przemarsz wojsk

Łojotokowe zapalenie skóry ma Mała.
Maści przeróżne i za tydzień znów na kontrolę.
Zobaczymy.

Dodatkowo pojawiły sie problemy z ulewaniem.
O ile ulewaniem można to nazwać, bo to raczej rzyganie regularne po jedzeniu.
Zalecony zagęszczacz. Tylko żeby jej nie przytkał od drugiej strony.
Zobaczymy.



Już nie wiem, co mam robić, gdzie i do jakiego lekarza jechać żeby Małej pomogło.

Teściowa to już cuda odstawia, uroki odczynia i co tylko.
Bo Mała płacze.

Czasem to i owszem płacze i nie wiadomo co jej jest.
Ale ja już przeważnie wiem.
I po jej zachowaniu rozróżniam.

Co nie zmienia faktu, że koncert odstawić potrafi.


Jak nie urok to sraczka.
A jak nie sraczka to przemarsz wojsk.

Jak nie kolki, to zaparcia, jak nie zaparcia, to ulewanie, jak nie zaziębiona, to zapalenie płuc.
A to ząbkowanie, cudowanie....


Czyli norma z dziećmi.

Dają popalić.


A może by jej ten wosk przelać?
ZAbobony niby, ale może....

Wyzwanie foto. Dzień drugi

Niebieski.

Niemały problem miałam z dzisiejszym zdjęciem.
Niebieskiego sporo, ale ciągle mi coś nie tak było.

No i wymyśliłam!



Keep Calm na dziś


poniedziałek, 4 marca 2013

Wyzwanie foto. Dzień pierwszy.

Ulubiona pora dnia.

Moja?
Może noc? Gdy wszyscy śpią, nastaje wielka cisza. I mogę spokojnie przeczytać kilka kart książki?

Nie, jednak nie.

Ulubione są te chwile przed południem, gdy dziecię zapada w drzemkę, obiad powoli się gotuje, a ja mogę w spokoju wypić herbatę, zjeść coś pysznego i zaplanować kolejne godziny dnia przeglądając w międzyczasie zasoby internetu.

Obecnie to wiosenne i letnie ubranka dla Małej. Szukam kurtki. Usilnie szukam. I nawet mam kilka typów. O dziwo szybko poszło.



Keep Calm na dziś


niedziela, 3 marca 2013

Powiedziałam.

Się wzięłam na odwagę i powiedziałam Ślubnemu to i owo.
I mam nadzieję, że do Niego dotarło.

W każdym bądź razie jest dobrze.
Na razie jest dobrze.
A potem?

Zobaczymy.



http://zluzuj.pl/klasyczny/mezczyzna---instrukcja-obslugi-;,a,827.html

sobota, 2 marca 2013

Po pastersku, czyli Shepperd's Pie

Lubię dania nie wymagające zbytniego wysiłku. Uwielbiam, gdy obiad czy kolacja robi się sam.
Taka jest właśnie ta zapiekanka.

Do wykonania potrzebujemy:
około 500g mięsa mielonego ja dałam ok 700g wieprzowo-wołowego
2-3 marchewki
1-2 cebule
2 łyżki przecieru pomidorowego
około 400ml bulionu dałam z kostki pół na pół drobiowy-wieprzowy
przyprawy do smaku. U mnie majeranek, ostra papryka i pieprz, odrobina soli.

Mięso, cebulę pokrojoną w drobną kostkę oraz marchew startą na grubych oczkach podsmażamy.
Zalewamy całość bulionem, dodajemy przecier, doprawiamy do smaku.
Dusimy na małym ogniu około 25minut aż bulion odparuje. Sos musi być bardzo gęsty. Można dodać mniej bulionu.
Do mięsnego sosu możemy dodać paprykę, selera naciowego, przecier pomidorowy zastąpić pomidorami z puszki, czyli co nam do głowy przyjdzie.

Kiedy sos się nam robi pora na wierzchnią warstwę
Potrzebujemy:
około 1kg ziemniaków
1-2 łyżeczki musztardy dałam zwykłą sarepską
1-2 łyżki masła
50 ml słodkiej śmietanki lub mleka pominęłam
sól, pieprz

Ziemniaki gotujemy, przeciskamy przez praskę, dodajemy musztardę, masło mleko lub śmietankę i mieszamy.


Do żaroodpornego naczynia wykładamy mięsny sos, na to pakujemy ziemniaki i do pieca na ok 15 minut w 200stopniach.


No i smacznego!


Najlepszy przyjaciel oraz pasterski obiad

Owca, najlepszy przyjaciel mojej Małej.
Można trochę ją polizać...





Trzymać blisko siebie


I trochę dalej też.


Ale najważniejsze, że trzyma się ją za nogę.
Bo za nogę najlepiej się trzyma :)
I tak spędzają sobie czas.
Moja Mała i Owca.




A mama w tym czasie może zrobić obiad.
Dziś po pastersku. Czyli popularny Shepperd's Pie.


Kurka, nigdy nie potrafię zrobić zapiekance uroczego zachęcającego zdjęcia.

Ale jest, jest. Się pochwaliłam, nie?

No to idę, uczcić sobotę.
Sprzątać będę, ale tylko trochę.


Miłego dnia!

piątek, 1 marca 2013

A obiad robi się sam....



Parowar, moja miłość.
Idealna kasza i ryż, cudne warzywa i ta rybka....
No i najważniejsze, obiad robi się właściwie sam.
W duecie z Moulinex-em wręcz rewelacja:)


***

Mała posiadła nową umiejętność- konsumowanie.
Już drugi dzień z lubością konsumuje różową owcę, którą jej doczepiłam do fotelika.


***
Chrzciny Małej nas w kwietniu czekają.
No i se coś kupić muszę.
A jako, że weszłam właśnie w okres: jem wszystko, co mam pod ręką.
To będzie ciężko.
Szukam więc namiotu pod postacią sukienki :)

***
Się mieliśmy do rodziców moich wybrać.
I nie pojedziemy, bo tam wszystko chore.
Szkoda, bo już tak mi się chce wyrwać z domu.