Obserwatorzy

wtorek, 4 marca 2014

O sprzątaniowych listach.

via

tym poście pisałam Wam o moim sprzątaniu. I o zasadach.



Teraz napiszę o moich listach do sprzątania.







Generalnie było tak, że myślałam, że sprzątanie to żadna filozofia. Z tej Pani co w szpilkach lata z mopem to się śmiałam.
Wychodziłam z założenia, że codzienne sprzątanie to tak hop siup i już. Myślałam, że kilka minut wystarczy aby dom lśnił czystością niczym z reklamy TV.  ZAWSZE kończyło się to tak, że albo nie sprzątałam w ogóle, albo chciałam zrobić wszystko na raz. Co najpierw z maleńkim dzieckiem, a potem z trochę większym dzieckiem i w ciąży było praktycznie niewykonalne.

Chciałam coś zmienić.

Najpierw więc założyłam zeszyt.
Potem w zeszycie każda kartka dostała osobny nagłówek: codziennie, co drugi dzień, raz w tygodniu, raz w miesiącu, kilka razy w roku.
Potem zaczęłam przechadzać się od pomieszczenia, do pomieszczenia w domu i spisywałam każdą rzecz, którą trzeba zrobić. Dosłownie wszystko, nie patrząc na to, czy się powtarza, czy też nie. Każdą, nawet najmniejszą pierdołę.
Potem tą spisaną litanię zaczęłam dzielić.
Dzieliłam z głową, myślałam dużo, wykreślałam, przepisywałam, kombinowałam, cudowałam. Ufff, niczym orka na ugorze. Dlaczego? Ano dlatego, że chciałam sprzątać każdego dnia nie dłużej niż 35min.

Na każdej z moich list znalazły się inne czynności i tak: codziennie między innymi zamiatam i zmywam podłogi, wycieram kurze, ścielę łózko, ogarniam codzienny nieład, sprzątam zabawki Małej(to nawet i pierdyliard razy dziennie), co drugi dzień zapuszczam Domestos do WC i ogarniam łazienkę, czyszczę płytę indu i przecieram blaty octem, raz w tygodniu omiatam pajęczyny, wymiatam kurz spod łóżka, czyszczę prysznic, umywalkę i puszczam robaczki do kibelka, raz w tygodniu robię też przegląd lodówki, ogarniam szafki w kuchni, szafy i komody z ubraniami, zamiatam i myję podłogi na piętrze i schody,ufff.... lista jest spora. Raz w miesiącu piorę firanki, przecieram z kurzu żyrandole, puszczam zmywarkę z płynem do czyszczenia, i czyszczę ją zewnętrznie, puszczam pranie z octem, aby przeczyścić rury, przecieram lodówkę wewnątrz, robię przegląd szafek w kuchni, szaf i komód, przecieram z kurzu drzwi. Kilka razy w roku myję okna, rozmrażam lodówkę wycieram z kurzu górny ciąg szafek w kuchni, szoruję dokładnie piekarnik, myję kosz na śmieci.


Pobieżnie to bardzo napisałam. Tak, aby Wam naświetlić co mniej więcej robię.
Dokładne listy będą, owszem, nawet do ściągnięcia w formacie PDF. W późniejszym czasie. Gdyż ponieważ najsampierw muszę je zrobić. Moje obecne są na kartkach w zeszycie niemiłosiernie pokreślone. Czasem aż samej mi trudno rozczytać.


Ale zawsze będę powtarzać, że taką listę do sprzątania każdy musi sobie napisać sam. Dostosować do potrzeb własnego, osobistego domu.

Najważniejsze jednak jest to, żeby ze sprzątania czerpać radość.
Jakkolwiek absurdalnie to brzmi. Z mojego doświadczenia wiem, że gdy robi się coś z przyjemnością, to szybciej i sprawniej to idzie. Choć to już temat na osobną notkę. Tak, jak na osobną notkę zasługują pomocnicy i ułatwiacze sprzątania. Bo z takowych również korzystam.

Miłego!
Sprzątania też!

2 komentarze:

  1. podziwiam Cię :D niesamowita z ciebie babka - bo wiesz, w tych czasach kiedy perfekcyjna pani domu strazy w każdym domy wprost przyznac sie ze ogarnięcie domowego piernatu nie jest takie latwe wymaga odwagi :)
    A mówiłam ci już że bardzo lubię tu zaglądać?? :)no to mówię a raczej piszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo Kochana, jak Ty z osoby nie lubiącej sprzątać stajesz się kimś, kto czerpie z tego radość, to normalnie chylę czoła...
    Ja ze sprzątaniem nigdy nie miałam problemów, ale jak patrzę na Twoje listy, to mam wrażenie że nic nie robię :)

    OdpowiedzUsuń