Obserwatorzy

wtorek, 4 marca 2014

Stan umysłu.

Czasem obawiam się o stan mojego umysłu.
Siedząc w domu, z dziećmi chyba dziczeję. I dziwaczeję.

Wolę powyciągne swetry i babcine koszule od koronkowych koszulek nocnych, sukienek i mocnego makijażu.
Włosy me o pomstę do nieba wołają, stan cery również.

Ale ja nie o tym. O umyśle miało być.

Do celu więc.

Chodzę dziś od samego rana i nucę "chwalcie łąki umaaaaaajoooone, góryyyyy, dooooliny zieloooone....."
A, że śpiewak ze mnie taki jak z koziej... to moje nucenie przypomina bardziej świnię na rzeź prowadzoną.

Ślubny tylko z politowaniem kiwa głową.

Nawet litościwy dla mojego śpiewu Mały patrzy spod byka.

A ja odkąd tylko wstałam "chwaaaalcie łąąąki umaaaaajoooone, góryyyyy dooolinyyy zielooone, chwaaaalcie cienisteeeeee gaikiiiii...."

I razem!
"....źródła i kręęte struuuumyki...... chwaaaalcie cienisteee gaikii, źródła i kręęęęte struuumyyykii...."



Tak, z moim umysłem jest wszytko ok. W miarę. Chyba.


I choć pogoda za oknem nie dopisuje, rozpoczęłam akcję "wiosenne porządki"


Miłego!

1 komentarz: