Obserwatorzy

poniedziałek, 4 lutego 2013

Wieczorem przed mym domem...

...wystawię ekran i wyświetlę film....

Że tak zacytuję.

Jedyne, co dziś wieczorem mogłabym wystawić to beczka, co by mi deszczówki naleciało.
Tak leje. I że niby luty, zima.
Jasne.

Mała cały dzień przepłakała. Generalnie nic jej nie było, ale jak zaczęła przed południem, tak z rozpędu do wieczora syrena na całego. Z krótkimi przerwami.
Wyła, bo była głodna, wyła bo jeść nie chciała, wyła bo zmęczona, bo zasnąć nie może, bo leży w łóżeczku sama, bo mama ją nosi. No poezja.
Tak mnie głowa rozbolała od tego słuchania, że nawet tabletki nie pomagają.

***

Umówiłam się do dentysty. Generalnie to nienawidzę takich wizyt, ale z zębem powinnam iść w listopadzie, cóż troszkę mi się zeszło.
Ale kiedyś w końcu trzeba zaleczyć zęby, bo jeszcze chwila i będę potrzebowała sztucznej szczęki.


***
Postanowiłam ostro, że się za siebie biorę. Jak już powyjadam wszelkie zapasy z lodówki :D
I tenże fakt zakomunikowałam Ślubnemu. I delikatnie mówiąc wziął i mnie wyśmiał.

-Kochanie będę ćwiczyć - rzekłam mężowi nieśmiało po serii stęków i jęków spowodowanych moim jego przygnieceniem, takim pieszczotliwym oczywiście.
- ćwiczyć co, zajoba? - stękając zapytał mnie Ślubny

Znalazłam już całkiem niezłe ćwiczenia na nogi, teraz szukam czegoś na brzuch i talię i działam.
Dodatkowo będę się wspomagać witaminowo wewnętrznie i zabieram się za włosy, bo wołają o pomstę do nieba.
Wiecie, drożdże, skrzyp, pokrzywa witamina B5 i olejowanie.
Teraz zostaje tylko kupić olej rycynowy i reszte utensyliów i do dzieła!


***

Mała tak wyła, że nie miałam czasu pooglądać i pokomentować zdjęcia w wyzwaniu.
A z tego, co widziałam, to zapowiadają się całkiem fajnie.


***
Tworzę właśnie listę zakupów, ot zwykłe produkty chemia i kosmetyki, wchodzi Ślubny zerka okiem i rzecze:
- płyn do naczyń, płyn do płukania, zmywaki, ..... ty chcesz mnie wykończyć. Nie mam pieniędzy, zakupów nie będzie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz