Obserwatorzy

poniedziałek, 3 marca 2014

O! I już.

Nareszcie, skończył się ten pokręcony tydzień.

Ale zanim cokolwiek napiszę muszę zaznaczyć, że się znieczuliłam winem, więc różnie to może być z formą tego posta.

Generalnie odkąd urodziłam dzieci, to niewiele mi potrzeba, aby mieć w głowie helikopter.  Kieliszek, dwa i już, mam fazę. Mniejszą, lub większą, ale mam.

Po tym tygodniu, który już za nami mam prawo się znieczulić. Dał mi popalić. Konkretnie.

Mała zapadła na trzydniówkę. Jeden dzień z temperaturą 37.5, myślę jak nic dalej czwórki dają popalić. Na kolejny miała 37.8. I to już mi się nie podobało, no to w samochód i jedziemy. Lekarz mówi, że generalnie na trzydniówkę to to nie wygląda, nic tu się nie dzieje, generalnie poza zaczerwienionym lekko gardłem jest ok. Mała na kolejny dzień dostała wysypki. Ok, trzydniówka za nami. Czwórki nadal dają popalić, czasem muszę jej zapodać przeciwbólowy, bo inaczej nie da rady wytrzymać. Tak stęczy, jęczy i co tylko.

Mała skończy, Mały zacznie ząbkować. Prze*srane jak nic.

DO tego stękający Mały i jego wieczne problemy z kupą. Po przetestowaniu innego środka musieliśmy wrócić do laktulozy. Sprawdzone. Działa. Mały wali kupsko jak należy. Jest ok.

O rozszerzaniu diety pisać nie będę. Zrelaksowałam się, tak? Napiszę tylko MASAKRA!

No i chyba najważniejszym powodem, dla którego się dziś relaksuję jest Ślubny.

Nie, w sumie ja się nie relaksuję, ja się kurna znieczuliłam. NA tyle, że zastanawiam się jak ja po schodach zejdę. I kto się w nocy dziećmi zajmie jak trzeba będzie wstać.

Ale o czym to ja.
A tak, Ślubny.

W*urwia mnie on jak nie wiem co.
Nie możemy się dogadać jak nigdy.
Kryzys jakiś, czy co?
Masakra.
Mówię Wam, na dzień dzisiejszy jedyne dobre, co mnie spotkało odkąd z nim jestem, to dzieci.
Moje zdanie się zmieni, jak mi przejdą na niego nerwy.

Choć czasem mam ochotę zabrać dzieci i wyprowadzić się w cholerę. Do rodziców.

A może to wino przeze mnie przemawia? E, nie ważne.


A, post o listach gotowy. Pojawi się jutro. Też tak o tej godzinie. Nastawiłam automatyczne opublikowanie.
W głowie mam kilka innych pomysłów na posty. Kilka juz nawet w pierwszych wersjach czekają do poprawienia. I publikacji.
Chcecie przeczytać o organizowaniu domowego budżetu i spisywaniu wydatków, tudzież o mojej liście do spisywania wszelkich wydatków? Jak chcecie, to mogę napisać. I listę w PDF też udostępnić. Bo sobie takową zrobiłam. O!

A i tak na koniec do śmiechu. Zarwałam deskę WC. No kurna za gruba jestem. Jak siadłam któregoś dnia, to się franca wzięła i zarwała. I teraz mamy taką nowoczesną, z dziurą. A Mała w kiblu topi zabawki. Dziś utopiła nawet książeczkę. Tą, co jej za bardzo nie lubiła.
Se kurna zabawę znalazła.

Na moje usprawiedliwienie. Deska była już lekko pęknięta.

Uff.
Tyle na dziś.
Czas się położyć.
Wino się skończyło.

Miłego!

1 komentarz:

  1. Wiono to dobry znieczulacz, a męzowie zawsze wkurzają swoje zony i na odwrót :)

    OdpowiedzUsuń