Łojotokowe zapalenie skóry ma Mała.
Maści przeróżne i za tydzień znów na kontrolę.
Zobaczymy.
Dodatkowo pojawiły sie problemy z ulewaniem.
O ile ulewaniem można to nazwać, bo to raczej rzyganie regularne po jedzeniu.
Zalecony zagęszczacz. Tylko żeby jej nie przytkał od drugiej strony.
Zobaczymy.
Już nie wiem, co mam robić, gdzie i do jakiego lekarza jechać żeby Małej pomogło.
Teściowa to już cuda odstawia, uroki odczynia i co tylko.
Bo Mała płacze.
Czasem to i owszem płacze i nie wiadomo co jej jest.
Ale ja już przeważnie wiem.
I po jej zachowaniu rozróżniam.
Co nie zmienia faktu, że koncert odstawić potrafi.
Jak nie urok to sraczka.
A jak nie sraczka to przemarsz wojsk.
Jak nie kolki, to zaparcia, jak nie zaparcia, to ulewanie, jak nie zaziębiona, to zapalenie płuc.
A to ząbkowanie, cudowanie....
Czyli norma z dziećmi.
Dają popalić.
A może by jej ten wosk przelać?
ZAbobony niby, ale może....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz