Obserwatorzy

niedziela, 27 stycznia 2013

Początek

No i stało się. Jestem matką.
Nie, no nie żeby tak od razu, normalnie po 9 miesiącach toczenia się z wielkim brzucholem przed sobą jestem matką. I żoną przy okazji.
Się tak zrobiło jakoś.

Matkuję ja już prawie dwa miesiące i w tym czasie zdołałam przytyć kilka ładnych kilogramów, zapuścić się jak dziadowski bicz, rozberbelić dziecko niemiłosiernie, miliard razy pokłócić się z mężem i przeklinać moje życie tak, że aż Bogu uszy zwiędły.

Mój misterny plan posiadania idealnego dziecka legł w gruzach po wyjściu ze szpitala. W domu przyszły kłopoty brzuszkowe, humory i inne atrakcje. I Babcia, babcia, która najchętniej by swojej ukochanej wnusi z rąk nie wypuszczała. I wynikiem tego mam rozpuszczoną ponad pięciokilową pannicę, która najchętniej cały czas byłaby noszona.
Zganiam na teściową, ale ja też wycia dziecka nie znoszę. I noszę, bujam, kołyszę, byleby nie wyło.
I bez teściowej byłoby ciężko. Bardzo ciężko. Pomimo moich czasem narzekań muszę przyznać, moja teściowa to złota kobita jest.

I czasem zastanawiam się, kto wymyślił pojęcie, że dzieci do około 4 miesiąca to przeważnie śpią.
Mój wyjec mały mając jakieś 1,5 miesiąca potrafił nie spać cały dzień. Oczywiście coś jej dokuczać musiało, ale wciąż....


Tak więc jestem Nefrytowe Zwierciadło i to będzie mój blog i wszystkim i o niczym.Zamiast miliarda zeszytów robiących za pamiętniki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz