Obserwatorzy

niedziela, 3 lutego 2013

Łóżkowa niedziela

Malutka powoli dochodzi do siebie, Ślubny leczy kaca, a ja mam niedzielne nicniechcenie.
I tak oto spędziliśmy niedzielę w łóżku.

Z krótkimi wypadami do kuchni po coś do jedzenia i po mleko Małej.
No i oczywiście dokładał Mąż mój do pieca. Co by ciepło w zadki było.
***
Sprzątanie ograniczyłam do załadowania zmywarki.
Powinni uhonorować wynalazcę zmywarki jakąś super nagrodą.
I choć zmywarkę uruchamiam od wielkiego dzwonu, jak mamy gości znaczy, to wiadomo, nie muszę zmywać góry naczyć i sztućców.
Został mi tylko dzbanek po soku, kieliszek po winie i dwa od wódki. Tyle co nic.

***
Przygotowuję już zdjęcie na jutrzejsze rozpoczęcie wyzwania fotograficznego.
Nie miałam kompletnie pomysłu, znajomi na szczęście rozwiązali mój problem.
Jak na złość aparat nadal nieczynny. Nic to, trzaskam zdjęcia telefonem.


1 komentarz:

  1. Dla mnie też zmywarka to największe dobrodziejstwo. I to chyba za nią bym najbardziej tęskniła. U nas przy 2 osobach zmywarka chodzi minimum co drugi dzień, a gdy jesteśmy w domu to i codziennie. Ale ja nawet garnki pakuje do niej. Tylko patelni mi szkoda i myję ręcznie.

    OdpowiedzUsuń