Obserwatorzy

środa, 22 maja 2013

Wyzwanie, pogoda i nadal walczymy.

Moaa tym razem wyzywa na pojedynek codziennych postów.
A raczej mobilizuje.
No, to się zmobilizowałam. I mam nadzieję, że wytrwam.


Jaką macie pogodę?
Benadziejną? Bo u nas masakra.
Niby słońce, niby ładnie, ale wyjść się nie da.
No nie da się i już. Zimno i wieje.
Masakra.
Ładne mi lato.


Trzeci dzień walczymy z pleśniawkami.
Już wczoraj myślałam, że zwyciężyłam to cholerstwo, a tu dziś od nowa.
Aftin chyba nie daje rady.
Trzeba pomyśleć o gencjanie, choć ten wszechobecny fiolet mnie przeraża, szczególnie, że mała się okropnie ślini i pakuje ręce do ust. Czyli wszystkie ubranka i wszystko wokół w niespieralnym fiolecie.

Ślubny powoli się denerwuje tymi ciągłymi przesyłkami do mnie. I od razu zagląda przez ramie co to mi przyszło. Bo jalbo jakieś śmieszne ulotki, albo pudełka, albo zamówię jakieś próbki.
Ot, dzisiaj przyszły próbki proszku do prania.
A Ślubny nic nie powie, tylko nosem kręci.....

Historie Gordianusa S. Saylora to książka naprawdę godna polecenia.
Podobnie jak Nie ma jednej Rosji.
Może nawet napiszę o nich coś więcej.


Czasem zwykłe życie mnie przygnębia.
Chciałabym jakiejś odmiany, czegoś nowego.
Wyzwań, pomysłów, kreatywności.
Zaczynam powoli gnuśnieć.
Codzienna rutyna jest porażająca.
Śniadanie, obiad, kolacja, zabawy z Małą, usypianie, zmiana pieluchy, sprzątanie, gotowanie pranie.....
Tak, wiem powinnam się cieszyć, bo nie każda mama ma ten komfort co ja, po kilku miesiącach muszą wracać do pracy. A ja mogę siedzieć w domu, patrzeć jak się moja Mała rozwija, jak rośnie, co nowego umie...
Chwilowo jestem niezbędna. Bo tylko mama potrafi uspokoić, ululać, nikt tak jak mama nie mówi wierszyków, nikt od mamy lepiej nie nakarmi, nie przewinie.
Ślubny z Małą się bawi, rozrabia, dokazuje, ale do tych ważnych rzeczy jestem ja, nawet nie babcia, tylko mama.

Tylko brakuje w tym wszystkim miejsca dla mnie, na moje potrzeby, zainteresowania i inne.

Z jednej strony narzekam, z drugiej się cieszę.
Zaraz się jeszcze popłaczę i będę się sama z siebie śmiać.

Coś ty taka niezdecydowana, płaczliwa i w ogóle osowiała?
W ciąży jesteś, powinnaś się cieszyć.
Wahania nastrojów?
Przecież to bujda! Na resorach. Ja ci to mówię.

Tak, mówisz, zobaczymy jak będziesz mówić jak przez prawie dwa lata będziesz z brzuchem chodzić.
Wszechobecnym brzuchem, który przeszkadza we wszystkim, wkurzają dodatkowe kilogramy, nudności, puchnące stopy, nocne zachcianki i wszelkie inne dolegliwości a na końcu poród. Dla jednych trauma, dla innych niekoniecznie.


Wszystko to się zapomina, szybko się zapomina po tym, jak już Maleństwo jest na świecie.
Po to, by powrócić ze zdwojoną siła w kolejnej ciąży.



Miłego!

8 komentarzy:

  1. Ach, doskonale Cię rozumiem, bo praca na etacie mamy może się wydawać w pewnym momencie ograniczająca. Zapewniem Cię, że to przejdzie, dziecię stanie się mniej wymagające, a Tobie powoli obudzą się w głowie pomysły na hulajduszapiekłaniema :)
    W kwestii pleśniawek mogę doradzić aftin z wit. B, która cholernie śmierdzi, ale jest niezmiernie skuteczna. Musisz tylko namówić lekarza, żeby Ci dał kilka kropelek, albo wydał receptę. Ja dostałam w szpitalu, bo mieliśmy pleśniawkową tragedię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno dorośnie choć trochę, to znów następne będzie na etapie wszędziemnienoś i się mną zajmuj.

      A potem dorosną.
      I jak to mówi moja mama się pusto zrobi w domu, bo dzieci uciekną.

      Aftin na razie daje radę. Jakby co, to jeszcze gencjana, chociaż tego wolę uniknąć.

      Usuń
  2. Dzień dobry :)
    Zadupie w "O mnie" podbiło moje serce :))

    Ponarzekać każdy ma prawo. Przecież nie da się chodzić z bananem na twarzy non stop kolor :)

    Co do aft - moja córka ma 16 lat i nadal to cholerstwo pojawia się w całej buzi i żyć nie daje :( A z aft robią się małe ranki, które bolą jak cholera. Jedno co pomaga (ale nie zapobiega) to płukanie roztworem wody przegotowanej w wodą utlenioną lub jodyną. Ale to u malutkiego szkraba sposób nie do zastosowania.

    Pogoda w Kielcach zajefajna :)))) Słońce daje nie tylko po oczach :))

    Pozdrawiam,
    M vel Sun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, bo tak jest.
      Do większego miasta mamy ze 12km a nasza wieś, to takie zadupie :)

      Tak, ponarzekać trzeba. Szczególnie w ciąży:)

      pleśniawki, cóż mam nadzieję, że damy radę :)

      Usuń
  3. Nie miałam tego problemu z pleśniawkami, ale znajoma pielęgniarka mi podpowiedziała co zrobić w takim wypadku. Obrzydliwe, ale podobno najbardziej skuteczne. W pieluszkę trzeba włożyć pieluchę tetrową i jak dzidzia się zsika, to tą tetrą przecierać. Znajoma sama sprawdziła, bo nic innego nie działało.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też o tym czytałam, ale obrzydliwe to dla mnie i nie kwapiłam sie do przetestowania. Jakoś wolę bardziej "apteczne" sposoby :)

      Usuń
  4. U mnie jest tak samo. Zajmuję się dzieckiem, domem, każdy myśli - raj. A ja też bym chciała raz na jakiś czas zająć się tylko sobą. TYlko, że moja mała nie chce nawet słyszeć, że ma coś zrobić z tatą, wszystko ja.
    Moja córka też to przechodziła i pomogła dopiero maść przepisana przez dermatologa. Jeżeli mówimy o tym samym:)

    OdpowiedzUsuń
  5. też planuję wziąć udział w codziennym wyzwaniu:), p.s. chyba wkradła się u Ciebie pomyłka, wyzwanie zaczyna się dopiero 27 maja:)

    OdpowiedzUsuń