Obserwatorzy

poniedziałek, 3 czerwca 2013

W poniedziałek nadrabiam i opisuję. Wyzwanie 1/7

Bo wstyd i hańba.
Żem tak krótko wczoraj.

Pod sobotnim postem pisałyście, że rodzice to nie sanepid, że nie mam co się stresować i odwalać chaty na błysk.
Ale musiałam. Może nie na taki super błysk, ale trochę musiałam. Czemu? Bo za panieńskich czasów to ja bałaganiarą niemiłosierną byłam. I to moje posprzątanie to było takim manifestem, że sobie radzę. Bo moja mama to musiałaby po raz pierdylion nie wiem który zobaczyć, że mam porządek i nie obrastamy brudem żeby w końcu uwierzyć, że JA SOBIE RADZĘ.
No, za bardzo to się nie przepracowywałam. Piętro odpuściłam. I tak nikt tam nie chodzi.
Tylko trzeba od czasu do czasu pozamiatać kurz i zmyć podłogi. Inna sprawa jak wstawimy tam meble. Co będzie za czas bliżej nieokreślony.


W sobotę trochę do południa latałam, potem trochę odpuściłam, bo miałam dość.
Mała jojczy, stęka, kwęka chce żeby się z nią bawić, to zrobic specjalnie nic nie mogłam.
Potem do wieczora siedziała u teściów, to trochę podgoniłam.
A jak usnęła, to już dorobiłam do końca.
I na niedzielę ostało mi gotowanie.
O właśnie, jedzenia mi się nazostawało tyle, że nie muszę przez dwa dni gotować :)
A nie robiłam nic specjalnie.
Bo wiedziałam, że to nie ma sensu.

Miło było, Mała dostała jeździk z panelem muzycznym. Jeździk troszkę na wyrost, ale panel bardzo jej się podoba. Wali na chybił trafił, i jaka zadowolona, gdy jej się uda puścić melodyjkę :)
My ze Ślubnym tez nie byliśmy pokrzywdzeni. On dostał komplet jakichś śrubokrętów, bo powiedziałam mamie, że nie ma.
A ja trochę ciuszków. Ciuszki sie przydadzą. Zawsze :) Choćby to nic specjalnego i do latania koło domu.

Zapomniałabym. Mój brat, chrzestny też kupił prezent.
Sam, bez niczyjej pomocy. Pojechał i za swoje własne, osobiste pieniądze kupił jej bluzę i tunikę z legginsami.
Czemu tak napisałam o tych pieniądzach? Bo mój brat to tegoroczny maturzysta. Nie pracuje i do tego musi sobie samochód jako tako utrzymać. Rodzice mu pomagają, ale on czasem coś sobie dorobi.
A, no i ma dziewczynę. A to też kosztuje :)

 Wieczorem tylko z lekka ogarnęłam, co do lodówki to wiadomo.
Dwa razy włączyłam zmywarkę, a reszta została. Na dziś.
Na kolejne dwa razy w zmywarce.
Bo ja nie mam siły domywać tych wszystkich garów. I talerzy. I w ogóle.
Jakie szczęście, że mam zmywarkę :)
O i nawet Ślubny nie jojczył, że bałagan w kuchni.
Widział w jakim stanie byłam wczoraj.
Z resztą on też w nie lepszym. Zjechany jakby z ciężkich robót wrócił. Ledwo głowę na poduszce położył i już usnął.
Ja padłam po 22.
Potem o północy Mała się obudziła na mleko, cóż mogła, bo jadła kolację wcześnie. Dostała mleko, potem koło pierwszej usnęłam znów, bo musiałam ją do łóżeczka przełożyć jak dobrze zaśnie. Bo akurat musiała się trochę powiercić.
A potem po czwartej słyszałam jak stękała, ale to Ślubny akurat wstawał, się okazało że panna na brzuch sie przekręciła i stękała, bo jej nie było zbyt wygodnie.
Ale i tak po czwartej musiałam się podnieść żeby znów mleko jej zrobić, wypiła trochę i przełożona do łóżeczka znów usnęła.
Obudziła się koło szóstej i tyle sobie pospałam. Trochę jeszcze drzemałam, ale zaraz się panna wkurzyła i musiałam się podnieść.

I tyle było z mojego wyspania się.
Chodzę jak jakieś monstrum z podkrążonymi oczyma i włosem w nieładzie.

I jeszcze w koszuli staram się napisać tego posta, ale non stop mi coś przeszkadza.
A to Mała kupę zrobiła, to przebrałam, a to Ślubny po cośtam bo mi w buciorach zabłoconych chodził nie będzie, a to znów Mała kupę zrobiła, to znów Ślubny żeby mu podać to i tamto.

No i zamiast intensywnie pisać posta to trochę chodzę po blogach, podczytuję, podziwiam i w ogóle nie skupiam się na tym, co potrzeba!


Myślę też o zdjęciach na wyzwanie u Uli.
Trochę mam problem z jednym, czy dwoma tematami, ale może dam radę :)

Mała taka ostatnio jest marudna trochę, szczególnie przy usypianiu.
Chyba zęby, bo zaczyna też strasznie gryźć. Najlepiej moją brodę. :)
A no i siedzi już na tyle, że mogliśmy jej złożyć krzesełko.
Na reszcie będę mogła uprać uświniony marchewką i całą resztą leżaczek.
W końcu nie będę się musiała składać w pół żeby jej dać obiad.

Od samego rana sobie podśpiewuję
Ropucha kłamczucha bez przerwy kłamała
Że woda jest sucha , ze krucha jest skała
Że mleka nie będzie już więcej od krowy
Bo ta się przedstawia na sok malinowy


Płodzę te wszystkie słowa chyba ze trzy dobre godziny.
Kończę już, bo zaraz znów mi coś przeszkodzi :)


Na koniec jeszcze tylko wyzwaniowe zdjęci i już mnie nie ma!

Temat to 5 rzeczy.

Wiecie jak to ciężko wybrać TYLKO pięć?

U mnie dziś to butelka, smoczek, pampers, chusteczki dodupne no i krem też dodupny. Takie codzienne minimum z minimum minimum.
Mogłabym jeszcze do tego dodać maść na ząbki, krem do buzi, ulubione zabawki, moją książkę, kubek niekapek i kilka innych.
Ale jak pięć, to pięć.



Nie mogłam się powstrzymać, żeby Wam nie pokazać nasze Małej.
Oto jej niedzielna poranna drzemka :)



No, to Miłego dnia!
U mnie słoneczko czasem nieśmiało zza chmur wychodzi...


20 komentarzy:

  1. Pięć rzeczy absolutnie niezbędnych. Pierwszy raz biorę udział w wyzwaniu:) Fajna zabawa i okazja do poznania ciekawych blogów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie.
      Tak wyzwanie to fajna sprawa. Żeby tylko więcej czasu było na dogłębne poznanie wszelkich blogów :)

      Usuń
  2. też miałam zrobić zdjęcie pupowych kosmetyków:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie przy dziecku, te pięć rzeczy to absolutne minimum. A Mała tak słodko śpi, ale wszystkie dzieci jak śpią to cud, miód i malina i w ogóle :D i wizytację przetrwaliście a to też sukces.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Małej te pięć rzeczy to i tak za mało :0
      Tak, jak śpi jest szczególnie urocza :)
      Wizytacja przetrwana, żyjemy :)

      Usuń
  4. Slodka corcia i 5 rzeczy bez ktorych nie wyobrazam sobie bycia z maluchem.Moj juz ciut wiekszy ma 21 miesiecy ale smoczek to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodka ta Twoja kruszynka. No tak... Jak sobie pomyślę, że niedługo Twój zestaw będzie razy dwa, to Cię podziwiam. Ale jesteś twarda babka, więc wszystko będzie ok. Tylko jedno... nie chcę się wymądrzać ani doradzać, ale... nie próbuj na siłę (przecież jesteś w ciąży i masz małego szkraba) udowodnić rodzicom, ze sobie radzisz, bo sama najlepiej wiesz, ze tak jest. Żyj swoim życiem i stawiaj w nim na to, co dla CIEBIE jest najważniejsze...Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, najsłodsza jest gdy śpi :)
      Twoje słowa sprawiły, że się trochę zastanowiłam.
      I faktem jest, że żyję swoim życiem, tylko taka już jestem, że chcę pokazać mój dom z jak najlepszej strony.
      Bez przesady oczywiście. Nie pucuję wszystkiego na glanc :)

      Usuń
  6. Ale słodziutka! Niezbędne rzeczy mamy ;)
    Pozdrawiam ciepło!
    żanet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda mama ma podobny :)
      Mała faktycznie słodka.
      Pozdrawiamy cieplutko

      Usuń
  7. Śliczności, cudnie śpi :)
    5 rzeczy niezbędnik każdej mamy, takiego Maluszka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękna :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bez tych pięciu rzeczy życie każdej mamy i bobasa byłoby o wiele trudniejsze. Pamiętam czasy, kiedy pieluszek jednorazowego użytku nie było.

    Takie maleństwo to dar od Boga. Dużo zdrowia Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń