Obserwatorzy

wtorek, 21 stycznia 2014

Marazm

Dopadła mnie jakaś zimowa chandra, czy coś.

Niemoc wielka.

Powoli się zbieram z tego wszystkiego.


Tylko nic nie chce wyjść tak, jak powinno.

Ze Ślubnym o byle pierdoły się sprzeczamy, w domu nie potrafię zapanować nad ładem i porządkiem,chrzciny Małego przed nami, a menu jeszcze nie wybrane, przenieśliśmy sie do innej przychodni, tylko w tej starej jeszcze o tym nie wiedzą, w lodówce pustka, podobnie jak w mojej głowie.

Zaczynam plany, wielkie plany, na razie na kartce, powoli staram sie je realizować.


A największą udręką są finanse, myślę że to właśnie one sa powodem do wielu naszych zmartwień.
I ten ogromny kredyt, który musimy wziąć.

A to, co za oknem nie pomaga w pozytywnym myśleniu.
Tak jest ślisko, że mało się na schodach nie zabiłam.

Masakra.


Się pozbierać potrzebuję....

1 komentarz:

  1. a moze chcesz za szybko, za duzo??
    faktem jest, ze gdy kasy brak lub jakies dolki finansowe sie pojawiaja to rzeczywiscie czlowiek jest taki wybuchowy lub rozdrazniony...przyjdzie czas- przyjdzie rada
    pozdrawiam.
    ps. moze juz lepiej wiosne wprowadz na blog... te listki takie jesienne

    OdpowiedzUsuń