Obserwatorzy

czwartek, 7 lutego 2013

Wyzwanie fotograficzne. Dzień czwarty. Troszkę o czasie wolnym & mała opowieść o dziecku

Luty jest....






Bardziej wiosenny niż zimowy.
I teraz już zdjęcie nieaktualne, bo zieleń na polach niczym cukrem pudrem została przyprószona śniegiem.
Na igiełkach sosny biały puch osiadł niczym druga skóra. I tylko pierwotny kolor igiełek nieśmiało wygląda zza białej pierzynki.
Odwilż widać po gałązkach gdy biała otulinka zamienia się w maleńkie kap kap, kropelki powolutku spadające na ziemię....

Zdjęcie nie za bardzo aktualne, bo poniedziałkowe. Ale wciąż lutowe.


****

Są takie popołudnia kiedy moja Maleńka zasypia a w domu zaczyna panować błoga trzy a czasem i czterogodzinna cisza.
Wyłączam wtedy wszelkie hałasujące sprzęty domowe, przymykam drzwi od pokoju w którym śpi i zabieram się za swoje sprawy.
W tych momentach mam czas posprzątać, pozamiatać i pozmywać podłogi, choć tego bardzo nie lubię, to delektując się tą ciszą robię to z przyjemnością.
Mogę dokładnie posprzątać łazienkę, czy sypialnię. I choć wiem, że nikt tego nie zauważy, a szczególnie Ślubny, to i tak robię to z przyjemnością, bo ja będę wiedziała.
Mogę spokojnie poprasować koszule Ślubnego, maleńkie ubranka, czy moje sukienki.
Mogę pobuszować po sieci szukając przepisów, pomysłów i rad, mogę poczytać o życiu innych, mogę w końcu z kubkiem herbaty i książką w ręku zaszyć się w kącie sofy i poczytać, albo nie czytać, tylko błądzić marzeniami po odległych krańcach świata.
I delektować się ciszą.

A kiedy mojemu Maleństwu znudzi się spanie i usłyszę jak zaczyna się wiercić i powoli wybudzać mogę bez pośpiechu przygotować jej mleko i czekać kiedy na dobre otworzy oczka. I apłacze z lekka domagając się uwagi.
Wtedy biorę ja na ręce, podaję butelkę i przyglądam się temu słodkiemu wyrazowi ulgi i determinacji na maleńkiej twarzyczce. Przyglądam się malutkim paluszkom próbującym złapać za dużą i niezbyt wygodną butelkę, przyglądam się determinacji i sile jaka drzemie w tych rączkach kiedy próbuję odsunąć jej dłonie tak, by lepiej mogła uchwycić smoczek.
Z błąkającym się po twarzy uśmiechem przyglądam się zaciśniętym w piąstki paluszkom, wszystkim minkom i grymasom pojawiającym się na buźce Malutkiej kiedy powolutku napełnia swój brzuszek.
A kiedy już skończy jeść posyła mi najcudowniejszy uśmiech pod słońcem.
Cieszę się, że jestem matką.
I kiedy tak sobie celebrujemy te nasze chwile ciszy pojawia się Ślubny:
- Misiek!- woła od progu, i wiem już, że czegoś będzie chciał. Będę musiała podnieść się z miejsca i podążyć w stronę głosu Męża by spełnić jego życzenie.

Cały czar pryska i nie chce ju wrócić.

Ale zaczynają się wtedy chwile zabawy. śmiejemy się w głos, gdy mama całuje za uchem, łaskocze pod brodą, fałszując śpiewa mi różne piosenki, albo po prostu pozwoli pofikać nóżkami bez pampersa.
Podnoszę już wysoko główkę gdy leże na brzuszku, a gdy mi już nie pasuje, to głośno protestuję.
Lubię wyglądać przez okno na świat.
A najbardziej lubię, gdy mama jest blisko.

Mam już dwa miesiące i jestem taaaaka dorosła.

10 komentarzy:

  1. U Ciebie luty wiosenny, a mnie zasypało śniegiem tak, że nie nadążam odśnieżać auta i chodnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też troszkę śniegu leży.
      A jeszcze większa jest mgła

      Usuń
  2. U mnie dziś bardzo wiosennie, śniegu bark :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, ja też czułam wczoraj wiosnę, chociaż dziś rano to już nie... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też bardziej wiosennie, choć na dziś śnieg zapowiadają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam Cię :) Pamiętam jak mój synek miał dwa miesiące, kiedy zasypiał ja kładłam się spać razem z nim. Nocne karmienia tak mnie wykańczały, że w ciągu dnia nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Podłogi myłam wieczorem (o dziwo wtedy miałam przypływ energii), ale o prasowaniu koszul narzeczony musiał zapomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mała budzi się raz w nocy na karmienie. Butle dostaje i dalej idzie spać. Znaczy ona godzinę usypia a ja jej tylko smoczek w buźce przytrzymuję.

      Jak karmiłam piersią to też było przegwizdane.
      Teraz na butelce jest trochę lepiej.

      Nie ma mnie za bardzo co podziwiać, bo garderobę mam tak zapuszczoną, że niedługo będą z niej wyskakiwać takie kłębki kurzu i śmieci jak na starych westernach.

      Usuń
  6. U mnie zaśnieżyło totalnie.

    ***

    Mam nadzieję, że Twój Ślubny także i Twoje życzenia spełnia ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moi panowie byli spokojni i nie dawali w kość. Zawsze miałam czas żeby ogarnąć siebie lub dom. Ale mimo to lubiłam te chwile, kiedy spali ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje dzieciaki spały w kratkę i nigdy nie wiadomo było czy uda się zrobić to co się zaplanowało... Bardzo przyjemnie się Ciebie czyta :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń