Ślubny mój pomarańczowy uważa za nieszczęśliwy kolor. I owoce są jedną z nielicznych pomarańczowych rzeczy, które on toleruje.
Nawet majtki pomarańczowe wyrzucić musiałam.
Ha ha ... z tymi majtkami to tak na serio? :) Pozdrawiam i głowa do góry... Mnie od trzech dni też łeb pęka... tabletki i nic innego nie pomaga... A dzieciaki współpracować w ciszy niestety nie chcą heh...
Bo gdzieś tam kiedyś jak jego mama kupiła coś pomarańczowego, to przytrafiło jej się jakieś nieszczęście. I on teraz z rozpędu też uważa pomarańczowy za pechowy.
Ale moja teściowa jest lepsza. Ona nawet pomarańczowego płynu do podłóg nie kupi.
haha, fajnie napisane:D
OdpowiedzUsuńHa ha ... z tymi majtkami to tak na serio? :) Pozdrawiam i głowa do góry... Mnie od trzech dni też łeb pęka... tabletki i nic innego nie pomaga... A dzieciaki współpracować w ciszy niestety nie chcą heh...
OdpowiedzUsuńTak na bardzo serio. Moje najukochańsze na świecie majtasy.
UsuńOjej! naprawdę tak uważa? Ciekawe dlaczego?
OdpowiedzUsuńBo gdzieś tam kiedyś jak jego mama kupiła coś pomarańczowego, to przytrafiło jej się jakieś nieszczęście.
UsuńI on teraz z rozpędu też uważa pomarańczowy za pechowy.
Ale moja teściowa jest lepsza. Ona nawet pomarańczowego płynu do podłóg nie kupi.
Hahaha, ale masz na małżonka stopa :).
OdpowiedzUsuńO matko, czemużto? Biedne majtki...
OdpowiedzUsuńBo pomarńczowy to według niego nieszczęśliwy kolor. I już.
Usuń