Na przeziębienie.
Ponoć najlepsze.
W zespole z cebulą i czosnkiem ponoć niedoścignione.
A już w ogóle najlepsze połączenie to cytryna, miód i kieliszek wódki.
Wódkę odpuściłam.
Stawia na nogi.
Ja jestem tego najlepszym dowodem.
Jeszcze wczoraj ledwo, ledwo się czołgałam i najchętniej strzeliła bym sobie w głowę z rozpaczy.
Myślałam, że umrę.
Dziś mogę powiedzieć, że żyję.
Na tyle, że nawet chcę pranie wstawić.
Wczorajszy dzień zakończyłam na trzech cytrynach. Mogłabym więcej, ale się bałam, że się za bardzo zakwaszę (jakkolwiek to brzmi)
A dziś od samego rana mam bojowe zadanie.
Wypełniam Ślubnemu papiurki jakieś.
Się mi to niezbyt podoba.
Za dużo tego.
No, to miłego!
Dużo zdrowia :))) I wielu zapisanych zeszytów :)
OdpowiedzUsuń