Obserwatorzy

piątek, 31 maja 2013

No, bo przecież codziennie.

Boże Ciało już za nami.

Spędzone w domu. Poza porannym wyjściem do kościoła.
Pogoda za oknem nie nastrajała do spacerów, ani tym bardziej do udziału w południowej procesji.

Wiało i było zimno.

A potem się duszno zrobiło.

A potem była burz.
Napierdziusiało, że ho ho ho..


Dziś za oknem też niezbyt ciekawie.
Szaro, buro i ponuro.

Staram się różnymi sposobami dobudzić, jednak średnio mi się to udaje.

Pasowało by się pozbierać i chałupę ogarnąć, bo wczorajszy dzień lenistwa zaowocował totalnym chaosem.

I tak muszę posprzątać, bo moi rodzice przyjeżdżają w niedzielę na dzień dziecka do Małej, więc jakoś się trzeba pokazać.

Coś trzeba uszykować, ugotować. Jakieś zakupy zrobić...

Odechciewa mi się tej wizyty rodziców jak sobie pomyślę ile mnie czeka szykowania....
Ale przecież im nie zabronię.



Lecę na jakieś śniadanie i poczytać Wasze blogi.
Może się w końcu obudzę.

Tylko Małej jakoś ta aura za oknem nie przeszkadza.
Wesoła jest jak skowronek...

3 komentarze:

  1. no faktycznie pogoda nie nastraja ale może jednak dostaniesz dziś wiatr w żagle a spotkanie niedzielne z radością małej okaże się warte wysiłku. Trzymaj się, dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrzę, że pogodę mamy podobną ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi przed każdymi odwiedzinami moich Rodziców mam analogiczne odczucia ;)

    OdpowiedzUsuń