Obiad mam odgrzewany, pomidorowa wiadomo, na niedzielnym rosole.
Do tego narobiłam wczoraj kopytek jak dla pułku wojska, do kopytek sosik z torebki ( lenistwo?e tam :D)
I tym oto magicznym sposobem nie muszę gotować obiadu.
Wszystko będzie odgrzewane.
Kupiłam tą gencjanę.
I najpierw testowałam na sobie, bo mi się jakieś cholerstwo zrobiło i sobie pomaziałam.
Nigdy więcej! Całą gębę miałam fioletową, myślałam że z zębów to tego nie zmyję.
A Mała, no cóż wypędzlowałam jej buźkę i zobaczymy, jeszcze nie zaglądałam, mam nadzieję że to da radę.
Bo jak nie to coś o Aftinie z witaminą C jeszcze słyszałam.
Nowy smoczek jej zakupiłam.
Bo ten różowy co miała, to już o pomstę do nieba wołał. Się silikon po prostu zrobił nieestetyczny. I wymieniłam, na większy 6-18m-cy. I Mała tego smoczka nie może przetrawić, co chwilę sobie wyciąga i ogląda. Śmieszne to jest. I przestaje być śmieszne jak przychodzi wieczór i do usypiania.
Tak w ogóle, to moje dziecko jutro skończy sześć miesięcy.
A mnie się wydaje, że dopiero ze szpitala wyszłyśmy.
Ale ten czas zapiernicza....
Siedzę i siedzę przed tą klawiaturą i chciałabym napisać coś jeszcze, no i nijak nie mogę.
Niby w głowie coś tam siedzi, ale wyjść nie chce.
Więcej o Małej napiszę jutro. Taki post do zapamiętania.
Nic już nie wymodzę.
Miłego więc!
Pomidorową kocham, szczególnie taką z kaszą jaglaną zamiast ryżu czy makaronu. Kopytka rzecz cudowna, bez względu na pochodzenie sosu ;)
OdpowiedzUsuńAfty dokuczliwe są cholernie i trudno je zwalczyć, szczególnie jeśli mają podłoże wirusowe :(
Ja rodziłam 16 lat temu, a czuję jakby to było tydzień temu...
Czy widzisz tą beznadziejną jesień za oknem? :(
Słońca potrzebuję...