Obserwatorzy

niedziela, 30 czerwca 2013

o tym, że z planów czasem nic nie wychodzi.

Nie było ani zakupów, ani mile spędzonego czasu ani też wypadu na imprezę.

Była za to wielka awantura, moje łzy, bardzo dużo łez i wzajemne pretensje.

O co to nawet pisac mi się nie chce.

Ślubny oczywiście jak zwykle dał popoalić swoimi bezpodstawnymi fochami.

Ciekawe jak będzie pokutował jutro, czy we wtorek.
Bo nie daruję.


Nie gotuję dziś obiadu. I choć mam wielką ochotę na rosół, to sobie odpuszczę.
Wszak mam całą lodówkę pełną jedzenia.
Kapusta, gołąbki itp....

Od rana przełożyłam Małej spacerówkę.
Wolałam gondolę, ale w spacerowej wersji ma jednak więcej miejsca.
Pół godziny jak nie więcej męczyłam się, żeby to ustrojstwo dobrze złożyć.
Najwięcej czasu zajęły mi pasy, ich zmontowanie i dobre ułożenie.
to była dobra decyzja, buda jest głębsza, mocniej ją mogę naciągnąć, jednak miałam wrażenie, że w gondoli Mała ma jakby cieplej, jest lepiej osłonięta od wiatru itp....


Pogoda się znów popsuła.
Zimno, wiatr wieje, deszcz popaduje.
Jakby nie lato a jesień, albo wczesna wiosna.



Chce mi się więcej przetworów.
Dziś mnie już nosi. Już mi się chce kolejnych truskawek czy innych owoców.
Wiecie jak bardzo żałuję, że nie mamy własnego ogródka gdzie mogłabym posadzić swoje własne warzywa.
Niestety tutaj ziemia nie ta. Sam piach, chwasty tylko rosną.

Blogger oszalał, już nie wiem ile czasu nie mogę dodać zdjęć.
Masakra jakaś....


Miłego dnia Wam życzę!

2 komentarze:

  1. Ech kurcze, aż się samo ciśnie stwierdzenie "faceci...". U mnie też jest podobnie, jednego dnia cudownie a później kłócimy się o byle co.
    Będzie lepiej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że będzie, ale co nerwów napsuje to już inna bajka.

      Usuń