Obserwatorzy

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Poniedziałkowym przedpołudniem

Bo dziś jest poniedziałek, trzeba wrócić do rzeczywistości.

A wczoraj z racji pięknej pogody i głębokiego postanowienia dzień mijał nam tak


A potem to już tylko pełne zainteresowanie

Bo przecież cała ferajna niewarta jest uwagi :) I tylko mama z tatą się zachwycali, jakby było czym :)
A w programie jak na załączonych obrazkach




Paw co sobie luzem chadzał, kotki drzemkę sobie ucinały, żyrafy, żubry i wiele, wiele więcej.

Czyli wizyta w ZOO w Łodzi.
O 11 jak podjechaliśmy, to było ciężko z miejscem do parkowania.
Następny wyjazd, dużo wcześniej, najlepiej koło 9-tej na otwarcie.
Nogi nas piekły po powrocie, ale było warto :)


I jak już pisałam, poniedziałek, trzeba wrócić do codzienności.
Choć bardzo nam się nie chce, to uwijam się od samego rana.
I jestem z siebie okropnie dumna, bo zwlekłam się z łózka o nieludzkiej porze jak na mnie, nastawiłam obiad, nie zamordowałam Ślubnego, choć miałam takie zapędy.
A teraz dodatkowo staram się nie zwariować od puszczania ciągłych durnych melodyjek przy nowej zabawce, którą Mała od dziadków dostała.

Przede mną jeszcze jeden dylemat.
Prezent dla Ślubnego.
Już wybrany, ale jakoś nie mogę kliknąć 'kup teraz'
Postawiłam na coś, z czego mam nadzieję się ucieszy, bo nijak to przydatne ani użyteczne nie będzie.
Może później kliknę. Przesyłka za pobraniem szybciej przyjdzie.

Dziś do zrobienia zostało mi tylko ogarnięcie chałupy, takie porządne, bo ostatnie kilka dni to się obijałam, wstawienie prania, nie zwariowanie z Małą i dalsze powstrzymywanie się od zamordowania Ślubnego.


A teraz lecę, bo Mała powywalała sobie wszystkie zabawki i się wkurza.


Miłego, słonecznego dnia Wam życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz