Obserwatorzy

środa, 3 lipca 2013

Jak to z tymi facetami jest?

Zadaję sobie to pytanie ciągle i ciągle.

Ot, Ślubny mój, cały dzień oboje w nerwach, bo dostawa przyjść miała i tak nie wiadomo o której w końcu dojedzie.
A przecież za nadgodziny pracownikowi zapłacić trzeba.

Jak już przyjechała, rozładowali, to okazało się, że część jest nie taka jak miała być, część nie dojechała, no masakra totalna.

I Ślubny na mnie wjechał, że źle wysłałam zamówienie, że on sobie nie wyobraża tego, że on sam tego nie pociągnie, że ja nawet zamówienia spisać nie umiem, że jakby wiedział to by sam zrobił, no full serwis normalnie. Mówię Wam tak się nakręcił, że szok.

A ja już miałam wszystkiego dość.
Cały dzień czekania na dostawę, zajmowanie się Małą, potem mi teść przywiózł tak zapiaszczone truskawki, że nie mogłam ich zamrozić tylko musiałam dokładnie umyć, odszypułkować i powkładać do słoików. Trzy kilko truskawek tak drobnych, że szok, masakra totalna. A no i jeszcze sernik na zimno zrobiłam, posprzątałam, uprałam.......


Nawet mi się nie chciało z nim kłócić, jedyne czego chciałam, to uśpić Małą, wziąć prysznic i się położyć, bo plecy po całym dniu na nogach i noszeniu tych małych 8-miu kilo chciały mi pęknąć.
Dochodzi do tego odczuwanie 'tych' dni, pomimo, że w ciąży jestem.

Nie wytrzymałam, puściło mi wszystko i się normalnie popłakałam.
Ślubny dowiedział się, że mam dość, że skoro on nie potrafi poświęcić minuty na sprawdzenie ze mną jeszcze raz zamówienia przed wysłaniem, żeby pomyłek nie było choć go o to prosiłam, to niech się dzwoni, tak, jak powiedziałam mu że ja sobie wymiarów specjalnie nie wymyśliłam, bo po co takie jeszcze nietypowe miałam wynajdywać, że on mi nie wierzy i ja w ogóle mam wszystkiego dość.

Jeszcze mi powiedział, że jak ma reagować, skoro prostych danych nie potrafię przenieść na PDF. Choć on sam doskonale zdaje sobie sprawę, że przy kilkudziesięciu rubrykach, które trzeba poprawić i zsumować żeby się nie powtarzały nietrudno o pomyłkę.

W każdym bądź razie chyba przemyślał, bo po kilku minutach przyszedł i już bez nerwów powiedział żebym przestała płakać. Przeprosin nie usłyszałam, ale to i tak jak na niego było bardzo dużo.
Bo przeważnie to się wkurza do oporu.
I to ja muszę zacząć dochodzenie do normalności.


Ale nie tylko to dziwi mnie w mężczyznach, konkretniej w moim Ślubnym.
Wielkimi krokami zbliżają się moje imieniny, pisałam wcześniej, że zastanawia mnie co też Ślubny wymyśli.
Się od poniedziałku dowiaduję co też wymyślił.
Bo w poniedziałek się zaczęło przyszedł i zapytał co bym dostać chciała.
A ja miałam mu ochotę zrobić awanturę w stymu 'w ogóle mnie nie znasz, nie znasz moich potrzeb'

Nawet lista z autorami i tytułami książek leżąca przy komputerze, albo przeglądarka otwarta na konkretnej rzeczy nie dała mu do myślenia.

Skromnie powiedziałam, że nie wiem i że wierzę w niego, że coś wymyśli.

Wczoraj oznajmił mi, że się musi poradzić.

Jedyne na co mam ochotę to w wyszukiwarkę wpisać hasło 'jak długoterminowo cieszyć się z nietrafionego prezentu'

Bo ani jego siostra, ani jego mama mnie nie znają zbyt dobrze. I boję się  czym mogę zostać obdarowana.


Od wczoraj powtarzam sobie 'wierzysz w męża swego, wierzysz w męża swego'....

1 komentarz:

  1. Bardzo ci wspolczuje takiego faceta..Nie bedziesz miala z nim zycia skoro juz teraz kiedy jestes w ciazy robi ci takie jazdy.. To jakies chore :( -M

    OdpowiedzUsuń