Obserwatorzy

poniedziałek, 29 lipca 2013

Poweekndowo wraz z porcją zdjęć.

Weekend pod hasłem niemiłosiernego upału.
Dzisiejszy dzień również.

Mama obdarowała mnie obiadem, więc ta przykra konieczność została mi odpuszczona.

Przy temperaturze sięgającej 37stopni naprawdę nic się nie chciało.

Nie tylko nam, Małej również.

Wyrzynające się zęby Małej i ten niemiłosierny upał dał się we znaki wszystkim.

Jedynym ratunkiem była woda w baseniku kupionym praktycznie w ostatniej chwili z braku innego naczynia do kąpieli Małej.

Frajda niesamowita, oczywiście na chwilę.


Lubimy ciepło, lato wręcz uwielbiamy, jednak takie upały są okropne.
Schowane w domowych czeluściach czekamy na chłodniejsze chwile dnia.


Niestety weekend bardzo szybko się skończył, wręcz za szybko.


Po dzisiejszej pobudce o 4-tej, którą Ślubny zarządził mam ochotę jedynie na polegiwanie w łóżku.
Powroty z mojej ukochanej wsiowej głuszy zawsze były trudne, dziś tak wczesnym rankiem jedynie chłodniejsza była ta nasza podróż.

Po kilku dobrych godzinach po pobudce, gdy naprawdę mam ochotę tylko na drzemkę szybko pokazuję Wam moją ścianę wstydu.
Cykl całego sprzątania zaplanowałam na cały tydzień, jak wyjdzie, nie wiem, wszystko zależy od dobrej organizacji czasu Ślubnego.
Znaczy musi mieć czas na to, by powynosić meble w inne miejsce.
A ciuchy i reszta to już moja działka.

Wstydzicie sie swoich bałaganów?
 Przy moim to i tak pewnie lekki nieporządek.

Wybaczcie mi jakoś zdjęć, ręka mi się trzęsie z niewyspania.
Gdy tylko trochę odpocznę, to się może pochwalę lepszymi fotkami.




A tymczasem lecę, pędzę by skorzystać z tych ostatnich momentów porannego snu Małej i samej na choć pięć minut zamknąć oczy.

A po południu może się wysilę i ugotuję zieloną fasolkę, zrobię kompot, bo ostatnio nic innego nie pijemy, tylko kompoty. Ewentualnie herbatę.
No i zlokalizuję jakieś kartonowe pudła i zacznę ogarniać to burdello moje.


Miłego dnia Wam życzę!

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki za sprzatanie.
    My się chowamy w domu od upałów. Dom z cegły latem jest jak zbawienie. 25 stopni i maks.

    OdpowiedzUsuń