Obserwatorzy

piątek, 25 października 2013

Home, sweet home

Tak, my już w domu.
Mały trochę zażółcony, ale wszystko w granicach normy.

Mała na razie u teściów. Wróci pod wieczór.
Na razie Mały to dla niej pewnie zabawka.
Będziemy musieli uważać.

I nauczyć się rytmu dnia we czwórkę.


Teraz dochodzę do siebie, czekam aż rana po nacięciu zagoi się na tyle, żebym mogła normalnie usiąść, czekam aż moje piersi w końcu przestaną twardnieć jak kamienie, no i ogólnie cieszę się, że jestem w domu, że nie muszę już spędzać dni w szpitalnym łóżku nudząc się jak mops.

Czekamy też na moich rodziców, do pomocy przez kilka dni.

A najbardziej liczymy na to, że pogoda się utrzyma i pierwszy spacer już niedługo przed nami!

Dziękujemy bardzo za życzenia i gratulacje.
Budujące te słowa były dla mnie w szpitalu działającym depresyjnie.

Miłego weekendu życzymy.
Cieszcie się pogodą!

2 komentarze:

  1. oj, nie ma jak w domu.... pomalutku i wszystko się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesz sie chwila, dzieci tak szybko rosna :)
    no i czekamy na jakies zdjatko itp :)

    OdpowiedzUsuń