Obserwatorzy

sobota, 12 października 2013

Update

Potomek nasz jakby stwierdził, że najpierw nieźle nastraszy całą rodzinę, a teraz jak gdyby nigdy nic siedzi w brzuchu i wyjść się nie kwapi.

I gdy jeszcze kilka dni temu zaklinałam go żeby siedział w brzuchu jak najdłużej, tak teraz co i rusz zadaję mu pytanie kiedy wyjść w końcu się zdecyduje.

Wiem, wiem, każdy dzień na wagę złota, jednak te końcowe dolegliwości nieźle dają się we znaki.

Jutro tydzień będzie odkąd odstawiłam leki podtrzymujące, jutro też wejdziemy w 38 tydzień.

Odkąd odstawiłam leki czuję się coraz lepiej, skończyły się niepokoje i inne dolegliwości ze skutaki ubocznymi tychże leków związane.
Za to bardzo bolą mnie plecy, Mały już jest tak nisko, więc ucisk na pęcherz mam nieustanny. Do tego stopnia iż wieczorami mogłabym z toalety nie schodzić.

In plus mogę zaliczyć to, że powoli przechodzą mi zaparcia.
Bo więcej jednak jest tych in minus rzeczy.

Najbardziej doskwiera mi leżenie. Bo choć po środowej wizycie na której to usłyszałam, że pomimo iż rozwarcie jak było, tak jest, to nie muszę wylegiwać ciągle i z taką zawziętością jak do tej pory. Się mam oszczędzać, ale nie muszę przesadzać. Więc robię, w zwolnionym tempie i nie wszystko, ale robię.

Choć i tak poleguję jak mogę najwięcej. I nawet Ślubny nie oponuje. Chyba już pogodził się z myślą, że wszystko wróci do normy jak już dojdę do siebie jako tako po porodzie. Chwilowo to on nadal wykonuje cięższe prace domowe.

No dobra, przyznaję codzienny porządek jako taki utrzymuję, Obiad jakiś mało wymagający zrobię, Małą do południa się zajmuję, nawet ciasto upiekę, takie mało wymagające co prawda, ale jest.

Napawam się tym błogim spokojem, tym, że mogę bezkarnie leżeć i nikt się mnie nie czepia, tym, że choć w domu jest jak jest, mało idealnie, to Ślubny nie narzeka i o dziwo nie kłócimy się teraz praktycznie w ogóle.


Mała wychodzi z choroby. zstały jakieś resztki kaszlu i kataru, podobnie u mnie.

Najważniejsze jednak, czekamy.
Czekamy na nowe, nieznane, wielki znak zapytania przed nami.
I pomimo, że nie możemy się doczekać, to z wieklą obawą podchodzimy do tego wszystkiego.

Cały czas powtarzamy sobie, że będzie dobrze.
Bo musi być.

Miłego weekendu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz