Obserwatorzy

poniedziałek, 31 marca 2014

Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!

W końcu nastały ciepłe dni.
Jak tam Wasze okna?
Pomyte?

Z dziećmi większą część dnia spędzam na powietrzu.
Dom odstawiony na boczny tor kwiczy i woła o zmiłowanie. I porządki.
Czekam na gorszy pogodowo dzień :)
Bo wieczorne nadganianie mnie wykańcza.

Szykujemy powoli kącik do wypoczynku.
Wygospodarowany w wielkich bólach.
I okupiony wielkimi emocjami. Były i łzy i złość i radość. Cała gama.
Teraz w ciągu dnia i popołudniami ile mogę to robię.
I Ślubny pomaga. Musi. Wszystkiego nie dam rady zrobić sama.

Toczymy też boje.
Z ciężką artylerią.
Aktualnie o meble ogrodowe.
Ślubny chce tymczasowe, plastikowe.
Mnie na samą myśl odrzuca. Walczę o choć trochę lepsze.
Niewiele droższe, a z pewnością o niebo lepiej wyglądające od tych plastikowych.
Męczące jest to jego podejście.
Tak, jakby nie liczył się ani wyglą, ani funkcjonalność.
Argumenty moje nie docierają.

Ciężkie te nasze wojny.
Czasem mam już ich serdecznie dość.


Ponoć kto się czubi, ten się lubi.
Tylko, czy tak można wiecznie?
Nie ważne to jest! Tak już mamy.

Mała wspina się na co może. Czasem gorzej ze schodzeniem.
Pilnujemy jej.
Nie chodzi, biega. Nie raz i nie dwa wyrżnie głową w podłogę.
Płacz. Tulimy, uspokajamy.
Tłumaczymy.
Za chwilę znów.
No cóż, dziecko.

Doczekać się nie mogę letnich dni.
Drzemek na dworze.

I mam nadzieję, że uda się zamontować hamak.
Koniecznie.
Marzy mi się hamak.
Ślubny obiecał, że pomyśli.
Zobaczymy.


Wieczorami padam na nos.

I usypiam w tempie ekspresowym.
Ale to dobrze.
Bo nie ma myśli.
Tych złych. I tych dobrych też.



Miłego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz