Obserwatorzy

piątek, 13 czerwca 2014

Piątek


Tygodnia koniec i pooczątek... To pamiętam z dyskotek w podstawówce, gdzie z magnetofonowych głośników wyła ta i jeszcze inne przeboje. Pamiętam też, że nikt nie chciał ze mną tańczyć. Ale nie obchodziło mnie to,bo przecież tańczenie z chłopakiem to był obciach.
Tak mi się jakoś przypomniało.
Dziś piątek, żadna dyskoteka mnie nie cxzka, no chyba, że ząbkujące Maluchy przedstawią nam wieczorem marudzący koncert na dwa głosy.
Doczekać się nie mogę jak w końcu wszystkie zęby im powychodzą i skończy się ta katorga.
Do tego wszystkiego pogoda też się sprzysięgła przeciwko mnie. Znów się małpa wzięła i popsuła. A ze mnie jest meteopata, więc od wczoraj chodzę po ścianach i nie wiem jak się nazywam.
Wszystko w zwolnionym tempie, wszystko jakoś nie tak.

Dobrze, że przynajmniej na książce się nie zawiodłam. "Powrót do Holly Springs" Jan Karon to książka jakiej potrzebowałam. Pełna ciepła opowieść o powrotach i przemijaniu. Napisana tak, że ciężko się oderwać. To jedna z tych książek, która wciąga tak, że zapomina się o wszystkim innym.
"Lato Stiny" to znów ulubiona książka Małej. Dwie krótkie historie o sympatycznej Stinie okraszone są fantastycznymi ilustracjami. Moja Mała każdego wieczora wybiera właśnie tę książkę. I czytamy. I zachwycamy się wspaniałymi ilustracjami. To książka godna polecenia. Choćby ze względu na ilustracje.
Muszę w ogóle powiedzieć, ze uwielbiam Wydawnictwo Zakamarki. Za cudowne, fantastyczne książki dla dzieci. Mała uwielbia każdą, którą mamy, ja też. Za formę, tekst, ilustracje, sposób wydania. To wydawnictwo naprawdę staje na wysokości zadania jeśli chodzi o książki dla dzieci.












A Książkę z dziurą znacie? Gdy ją zamawiałam opis trochę wprowadził mnie w błąd. Miałam trochę inne wyobrażenie tej książki. Ale i tak myślę, że jest fantastyczna! To książka, która pobudza wyobraźnię. A ile mieliśmy radości ze Ślubnym przeglądając ją na chybił-trafił:-)  To pozycja dla starszych dzieci. U Nas wylądowała na półce. I będzie czekać na lepsze czasy.











 Ciasto za mną chodzi. O dziwo nie żadne letnie, z owocami. Tylko takie ciężkie, z kremem. Może miodownik, może jakiś orzechowiec.
Chce mi się słodkiego i już!
A waga w górę. 

Pielęgnację konkretną uważam za rozpoczętą. Zaczęłam od olejowania włosów rycyną i oliwką Hipp-a. Przede mną zamówienie z któregoś internetowego sklepu, tylko przeważnie jestem wieczorem tak padnięta, że nie mam siły skomponować ostatecznej wersji.
Na gwałt potrzebuję kremu do twarzy i czegoś na włosy i dłonie.

A teraz? 
Teraz pędzę myć podłogi, bo Mały się obudził a ja w głębokim lesie.
Miłego dnia!









1 komentarz:

  1. Książkę wciągam na listę "do przeczytania".
    O tą z dziurą zahaczyłam ostatnio w księgarni... tylko, że mój Gutek już na nią za duży, ale wydawała się fajna :)

    OdpowiedzUsuń