Obserwatorzy

wtorek, 13 sierpnia 2013

Duża Mała, posprzątane i muffinki....

Z Małej to już kawał panny jest.

Sama staje w łóżeczku,przy meblach i innych sprzętach próbuje, nie zawsze jej wyjdzie, potrafi się zająć czymś przez nawet spora chwilę, ba ona sama domaga się żeby ją zostawić w spokoju.

Lubi książeczki, szczególnie pogryzać rogi, ale gdy tylko troszkę się jej pomoże to i kartki przekłada, interesuje się obrazkami...

Najważniejsze jest to, że nie musimy rujnować się na drogie i wypaśne zabawki, bo wystarczy reklamówka, pilot od telewizora, moja torebka, pasek, jakiś kabel, tubka z kremem, talerzyk, kubeczek, brudne bądź wyprane rzeczy lub jeszcze coś innego żeby dziecko było zainteresowane.

A gdy dana rzecz z racji tego, iż jest niebezpieczna, jak reklamówka zostaje zabrana, to jest płacz i histeria.

Mała nam zasuwa po podłodze aż huka. I robi psikusy, ucieka jak może najszybciej byle jej tylko nie złapać.

Ma już dwa ząbalki, dolne jedynki.

Taka to nasza duża dziewczynka jest, umie coraz więcej, coraz bardziej samodzielna.
A jednak robi się z niej kawał przylepy.
Mama do usypiania, mama do ponoszenia gdy się uderzy, gdy jej źle i smutno. Mama najlepsza, na wszystko.

Ale gdy w kąpieli proszę ją "powiedz mama" z zawadiackim uśmiechem odpowiada "tata"

Ot, i taka to nasza Mała






Pamiętacie w tym poście pokazałam Wam mój burdelik.

A teraz chciałabym pochwalić się tą posprzątaną wersją.
Co prawda jest tam jeszcze lekki nieład, ale z pewnością lepiej jak było.
Z resztą, zobaczcie sami






















I no koniec muffinki ze skórką pomarańczową. Cudne, wilgotne w środku, pięknie pachną i smakują pomarańczami.
I co najważniejsze, skórkę kandyzowałam sama :)
 Brakuje im jeszcze tylko odrobiny białej czekolady jak wykończenia i dekoracji.
I byłoby idealnie !






Obiecałam sobie, że więcej o sytuacji w rodzinie nie napiszę, no chyba, że coś by się zmieniło.
Więc nie piszę, tylko lecę, bo Mała zaliczyła spotkanie z podłogą, co często jej się zdarza gdy chce zrobić zbyt wiele na raz.


Miłego dnia!

3 komentarze:

  1. Piszę ten komentarz nie po to aby dogryźć ale otworzyć Tobie trochę oczy. Jak zauważyłaś sama przed sobą/mężem szukasz usprawidliwienia. Mi się wydaje że uwielbiasz się kłócić, podjudzać innych. Często brakuj Ci emocji, takich porządnych. A Twój mąż jest między młotem a kowadłem. Brzydko zachowujesz się względem teściów... To są starsi ludzie, ich też mogą ponieść emocje. Zabrałaś im dziecko aby zademonstrować że w tej walce to Ty masz wyższość- bo co jak co ale Ona jest Twoja i to Ty decydujesz. Byli tak zdenerwowani że pod wpływem impulsu położyli Ci pod drzwiami Jej rzeczy. Kobieto trochę pokory. To dzięki Nim masz co masz. Masz dom i masz MĘŻA. Gdyby nie Oni Twój maz nie byłby tu gdzie jest i nie miałby tego co ma. Nie mów że to jego tylko zaśługa. To oni go wychowywali, utrzymywali wspierali. Nie bądź zazdrosna że on im musi pomagać. Pamietaj ze to Ty jesteś na utrzymaniu męża a nie na odwrót. Inna kwestia... twoje wymagania. Widzę że masz ogromne. Wybacz ale ja ciężko pracuję mój mąż także i jakoś nie robie postanowień że kilka książek miesięcznie kupie. Nie kupie. To za drogi wydatek. zbędny. Gdybys pracowała to bys wiedziała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, drogi Anonimowy.
      Nie lubię się kłócić, wszelkie swary i zwady kończą się dla mnie rozstrojem nerwowym i żołądka. Starsi ludzie, może i są starsi, ale to ich zachowania nie usprawiedliwia.
      Tak, córka jest moja, to ja ją wychowuję a nie moi teściowie. I dostępu do Małej nie mam zamiaru im zabierać, w każdej chwili mogą przyjść i się U NAS pobawić z Małą.
      Faktycznie, to dzięki teściom mam męża, faktycznie to teściowie męża wychowywali i do pewnego momentu utrzymywali. A od kilku lat, to mąż utrzymywał teściów, nieroba i pijaka oraz swoją mamusię, która jest tak obłożnie chora że już dawno powinna umrzeć, a wbrew temu biegiem wszystkie prace domowe wykonuje. Gdyby nie mój mąż, to teściowie nie mieliby za co żyć.
      Nie, nie jestem zazdrosna, że mąż teściom pomaga, mnie tylko razi to, że zdrowi ludzie wymagają od innych czegoś, co właściwie im się nie należy.
      To tak, jakby moi rodzice wymagali ode mnie, że będę im opłacać czynsz, czy płacić rachunki, bo jestem dorosła i mam rodzinę. Nie, moi rodzice jeszcze chcą nam pomagać, dają mi pieniądze pieniądze, choć mają ich o wiele mniej od teściów.
      Tak, wymagam od męża, mam prawo wymagać, urodziłam mu jedno dziecko, jestem w drugiej ciąży i prowadzę dom, pomagam mu w prowadzeniu firmy, może nie pracuję na etacie i nie mam własnych pieniędzy, ale również ciężko pracuję, całą dobę, bez możliwości wzięcia dnia wolnego i odpoczynku. Więc wymagam, i mam do tego prawo.
      Tak jak mój mąż ma prawo wymagać ode mnie obiadu na stole, porządku w domu, upranych rzeczy i podszykowanej kolacji.
      Skoro książki są zbędnym wydatkiem dla Ciebie, to współczuję, naprawdę. Dla mnie nie są, dla mnie są ważne. I mój mąż to szanuje. I jakoś specjalnie nie jęczy, gdy książki kupuję.
      Tak, jak ja nie jęczę, gdy on kupuje sobie tą, czy inną rzecz.
      Tak, wymagam od męża pewnych rzeczy z powodów o których na blogu nie piszę, bo są zbyt prywatne i wiemy o nich tylko ja i mąż.
      Drogi Anonimowy, wyciągasz błędne wnioski z moich postów, w których opisuję MOJE życie codzienne, MOJE emocje, przeżycia i inne sprawy.
      Jeśli nie odpowiadają ci moje posty, to nie musisz ich czytać, nie musisz tu być i komentować.
      Mnie to potrzebne nie jest.

      Usuń
    2. I jeszcze pół słowa w kwestii teściów, a właściwie teściowej.
      Drogi Anonimowy uwierz, życie nie raz i nie dwa kopnęło mnie w d... i pewne sprawy po prostu olewam, ale nie potrafię przejść obojętnie, nie potrafię normalnie funkcjonować i zgadzać się z teściową i szwagierką, gdy te nazywają mnie biedaczką i uważają, że powinnam zdechnąć.
      I chyba zostałam też nazwana kurwą, choć co do tego pewności nie mam.

      Brzydko się zachowuję?
      Z ust teściowej, co to 'bez Boga ani do proga' takie słowa są szczytem poezji?

      Zgoda, tolerancja? Nie, zgody nie będzie.

      Usuń